Prawie 600 tys. wyborców głosowało za granicą. I co z tego? Według obecnego systemu wyborczego głosy z zagranicy dopisuje się do listy okręgu warszawskiego (19.). W 2019 roku głosy z zagranicy (314 tys.) nie zmieniły dystrybucji mandatów pomiędzy startujące komitety. W 2023 r. jeden mandat przeszedł od PiS do Nowej Lewicy. Ten najcenniejszy mandat w wyborach należy do posłanki Anny Marii Żukowskiej.
Tymczasem mniej niż 200 głosów zadecydowało o kilku mandatach poselskich w kraju. Np. w Olsztynie kandydat Nowej Lewicy większością 127 głosów odebrał drugi mandat poselski Trzeciej Drodze. A w Świętokrzyskim Koalicja Obywatelska odebrała mandat PiS-owi większością 11 głosów. W tej perspektywie większość głosów Polonii należy zaliczyć do „pustych”.
Średnio na jednego z 20 posłów z Warszawy, gdy weźmiemy pod uwagę głosy z zagranicy, głosowało 85 tys. osób, a w okręgu chełmskim czy opolskim poniżej 40 tysięcy. Wynika z tego wyraźnie, jak nierównomiernie rozkładają się głosy wyborców. Zupełnie inaczej sprawy mają się w wyborach prezydenckich. W roku 2020 te same głosy zagraniczne ważyły tyle samo co głosy obywateli w kraju i były bardzo ważne w ostatecznej rozgrywce o Pałac Prezydencki. W wyborach parlamentarnych tak nie jest - znajdują się one na granicy nie tylko legalności, ale i zdrowego rozsądku. Jakim cudem ludniejsze województwo podkarpackie wybrało mniej posłów i senatorów niż lubelskie?
Nie chodzi tu tylko o brak aktualizacji okręgów przez Sejm. Idiotyzm sytuacji z głosami oddanymi za granicą zmusza do zastanowienia się, jak inaczej zorganizować system przedstawicielski, tak by każdy Polak i każda Polka byli wobec siebie równi. To jest nasze konstytucyjne prawo.
Być może decyzję o organizacji okręgów powinna podejmować PKW, a nie Sejm? Na przykład przy niemal 600 tys. głosów z zagranicy waga głosów tej grupy wybierałaby dziewięciu–dziesięciu posłów (skala porównywalna z okręgiem poznańskim) lub czterech senatorów, jeśli weźmiemy za odpowiednik, że w Częstochowie ok. 120 tysięcy osób wybrało senatora Wojciecha Koniecznego.Tymczasem w efekcie głosowania Polonii i czterech dzielnic Warszawy senator elekt Adam Bodnar zebrał rekordową liczbę 628 tys. głosów. Czy głos senatora Bodnara powinien ważyć pięć razy więcej niż senatora Koniecznego? Przecież to absurd.