Korupcja w Ukrainie. Siedem tysięcy dolarów i nie musisz bronić ojczyzny

Płacąc kilka tysięcy dolarów, niektórzy Ukraińcy unikali służby wojskowej i uciekali za granicę. – Korupcja jest największym złem, straszniejszym od Rosji – komentuje ukraiński ekspert wojskowy i były prezydencki doradca.

Publikacja: 03.08.2023 03:00

Prezydent Zełenski odwiedza rannych żołnierzy ukraińskich

Prezydent Zełenski odwiedza rannych żołnierzy ukraińskich

Foto: AFP

Białogród nad Dniestrem to leżące nad Morzem Czarnym miasto w południowej części Ukrainy, w obwodzie odeskim. Miasto zasłynęło ostatnio w ukraińskich mediach za sprawą afery korupcyjnej, która w kontekście trwającej od ponad półtora roku agresji Rosji ma szczególne znaczenie.

Pracownicy lokalnej komendy uzupełnień we współpracy z członkami wojskowej komisji lekarskiej wystawiali fałszywe zaświadczenia stwierdzające, że mężczyzna nie nadaje się do służby w wojsku z powodów zdrowotnych. Koszt jednej takiej „usługi” wynosił od 7 do 10 tys. dolarów. Problem nie jest lokalny.

Czytaj więcej

Podpalanie Rosji. Fala ataków na wojskowe komisje rekrutacyjne

Rewizje odbyły się w ponad 100 miejscach w dziesięciu obwodach Ukrainy łącznie ze stolicą – Kijowem. Biuro prokuratora generalnego Ukrainy poinformowało o wykryciu „dużej grupy” osób w różnych częściach kraju, które za odpowiednie wynagrodzenie pomagały unikać służby wojskowej.

Mężczyźni, którzy zdobywali fałszywe dokumenty, byli wykreślani z listy osób, które w każdej chwili można wysłać na wojnę. Zaangażowani w układ korupcyjny pomagali też Ukraińcom w wieku poborowym uciekać za granicę. Z informacji podanej przez ukraińskie służby wynika, że jeden ze szlaków prowadził poprzez przejście Starokozacze na granicy z Mołdawią.

To ciąg dalszy afery korupcyjnej związanej z byłym już szefem wszystkich komend uzupełnień w obwodzie odeskim, który usłyszał zarzuty. Za pieniądze wykreślał mężczyzn z listy poborowych. Dziennikarze ukraińscy przeprowadzili własne śledztwo i odkryli, że krewni wojskowego w czasie wojny z Rosją zakupili luksusowe nieruchomości w Hiszpanii warte kilka milionów euro.

Wówczas prezydent Wołodymyr Zełenski powołał komisję z wiceministrem obrony generałem Ołeksandrem Pawliukiem na czele. Miała przeprowadzić kontrole w każdej ukraińskiej komendzie uzupełnień. Kilka dni temu Pawliuk relacjonował, że na celowniku znalazły się 102 osoby, których „sposób życia” monitorują ukraińskie służby. Od początku wojny Państwowe Biuro Śledcze (DBR) rozpoczęło aż 106 spraw karnych dotyczących pracy komend uzupełnień oraz wojskowych komisji lekarskich. Kilkadziesiąt osób usłyszało zarzuty.

– To pokazuje, że w Ukrainie istnieje skorumpowany system, który przetrwał 32 lata i jest największym złem, straszniejszym od Rosji – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, znany ukraiński ekspert wojskowy, były doradca w biurze prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Czytaj więcej

Zdrajca w Radzie Najwyższej Ukrainy. Korupcyjne oblicze wojny

– Uważam, że powinniśmy działać tak, jak nakazują czasy stanu wojennego. Trwa wojna, Rosja przestawia gospodarkę na wojenne tory, wprowadza trzy zmiany pracy w zakładach przemysłu zbrojeniowego i tworzy schematy, które pozwalają omijać sankcje i sprowadzać niezbędne części i zdobywać środki na rozwój armii. A my, jeżeli chodzi o walkę z korupcją, żyjemy tak, jakby nie było wojny – dodaje.

Opowiada się za zaostrzeniem przepisów antykorupcyjnych, zwiększeniem kar dla łapówkarzy i rozszerzeniem uprawnień organów ścigania walczących z korupcją. – Musimy docierać do korzeni i prowadzić systemową walkę z korupcją – uważa nasz rozmówca w Kijowie.

Białogród nad Dniestrem to leżące nad Morzem Czarnym miasto w południowej części Ukrainy, w obwodzie odeskim. Miasto zasłynęło ostatnio w ukraińskich mediach za sprawą afery korupcyjnej, która w kontekście trwającej od ponad półtora roku agresji Rosji ma szczególne znaczenie.

Pracownicy lokalnej komendy uzupełnień we współpracy z członkami wojskowej komisji lekarskiej wystawiali fałszywe zaświadczenia stwierdzające, że mężczyzna nie nadaje się do służby w wojsku z powodów zdrowotnych. Koszt jednej takiej „usługi” wynosił od 7 do 10 tys. dolarów. Problem nie jest lokalny.

Pozostało 82% artykułu
Przestępczość
„Czuję się jak bin Laden”. Mężczyzna chciał wysadzić giełdę papierów wartościowych
Przestępczość
Brazylia: Eksplozje przed Sądem Najwyższym. Zamachowiec próbował wejść do budynku
Przestępczość
Chiny: Masakra w Zhuhai. Kierowca wjechał w tłum ludzi, 35 osób nie żyje
Przestępczość
Atak na kibiców z Izraela w Amsterdamie. Premier Holandii przerażony antysemityzmem
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przestępczość
Wielka akcja służb w Niemczech i w Polsce wymierzona w skrajnie prawicową grupę terrorystyczną