Uszczelnienie wschodniej granicy utrudniło tytoniowym gangom prowadzenie lewych interesów, ale ich nie zlikwidowało. Przestępcy pozyskują tytoń z innych źródeł, kamuflują swój biznes i nadal na nim zarabiają. Z tą różnicą, że nielegalne fabryki nie działają już z takim rozmachem jak kiedyś, a papierosów na rynek krajowy i za granicę produkują obecnie znacznie mniej.
Milion sztuk na dobę
Połączone służby – CBŚP, KAS i SG – rozbiły właśnie nielegalną fabrykę, która produkowała 2 tys. papierosów na minutę, czyli milion sztuk na dobę. To jedna z większych. Działała w opuszczonym gospodarstwie rolnym w woj. łódzkim. Była zasilana własnym agregatem prądotwórczym o dużej mocy, który nie obciążał sieci energetycznej, a w budynku urządzono pokoje socjalne dla pracowników. Wpadły cztery osoby różnej narodowości, które działały w zorganizowanej grupie przestępczej. Zajęte wyroby, półfabrykaty i urządzenia były warte 10 mln zł (w tym sam towar 8,5 mln zł). Gdyby papierosy trafiły na rynek, Skarb Państwa straciłby 18 mln zł.
Czytaj więcej
Funkcjonariusze odchodzą ze służby, braki są nawet w tak elitarnych pionach jak kontrterroryści, biurze ścigającym cyberprzestępców i w CBŚP.
– Wciąż likwidujemy takie wytwórnie, jednak obecnie są mniejsze. Dla ograniczenia ryzyka rozrzucone na kilka lokalizacji – w jednym miejscu jest produkcja, w innym pakowanie, w kolejnym magazynowanie. Produkują na rynek krajowy i za granicę, wojna ich nie zniechęciła do tego procederu – mówi Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji.
Skala zlikwidowanych przez służby tytoniowych biznesów się nie zmienia – CBŚP rozbiło w ubiegłym roku 19 fabryk papierosów (tyle co rok wcześniej) i 17 wytwórni krajanki tytoniowej (o jedną więcej).