Gdzie tkwi tajemnica niezwykle niskich cen masła w sklepach

Sklepy konkurują między sobą promocjami masła, w efekcie ceny w akcjach promocyjnych spadły już sporo poniżej kosztów produkcji. Branża mleczarska obserwuje tę licytację z irytacją.

Publikacja: 15.02.2023 03:00

Gdzie tkwi tajemnica niezwykle niskich cen masła w sklepach

Foto: Adobe Stock

Gdzie tkwi tajemnica niezwykle niskich cen masła w sklepach? Kostkę masła klienci mogli kupić ostatnio okazyjnie w promocji nawet po 2,99 zł, podczas gdy koszt produkcji w zakładach mleczarskich – jak wynika z cotygodniowych analiz Polskiej Izby Mleka (PIM) – wynosi 4,4 zł. Oczywiście, warunki promocji są różne, uzależniają cenę od kupna innych produktów lub ograniczają liczbę kostek, którą można nabyć jednego dnia, ale bez problemu można tak niskie ceny znaleźć.

– To mogą być nawet działania dumpingowe ze strony sieci, by zdestabilizować rynek – uważa Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka. Zwraca uwagę, że koszty produkcji są nadal bardzo wysokie. – Pytanie, dlaczego sieci zaczynają stosować dumping? Może Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na nie odpowie? – mówi ekspertka.

Czytaj więcej

Podajesz numer telefonu w Biedronce? Mogą ukraść ci promocję na masło

Doświadczeni obserwatorzy rynku zauważają, że masło stało się symbolicznym produktem, w przypadku którego bardzo było widać rosnące ceny, dlatego konsumenci są tak wrażliwi na ich obniżki. Dodatkowo, sieci mogą mieć dziś za dużo masła, którego chcą się pozbyć, bo z powodu rekordowo wysokich cen popyt był mniejszy.

– Masło było za drogie, teraz tanieje, jest poddawane promocjom, wyprzedawane, by nie zalegało na półkach i nie powodowało w ten sposób strat i nie psuło rynku – wyjaśnia Andrzej Faliński, wiceprezes Forum Dialogu Społecznego i były dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Jego zdaniem zaniżone ceny masła to kłopot polityczny, bo przecież możliwe są wizyty przedstawicieli UOKiK w firmach z pytaniem, dlaczego ceny masła tak spadają i zagrażają rentowności producentów oraz przetwórców.

Z analizy PIM opracowanej na podstawie danych z resortu rolnictwa wynika, że na przełomie stycznia i lutego spółdzielnie mleczarskie sprzedawały masło po 4,48 zł za 200-gramową kostkę i wobec grudnia ceny spadły o 13 proc., a w ujęciu rocznym o 12,7 proc. Paradoks polega więc na tym, że standardowe ceny masła u producentów właśnie zaczęły spadać, ale do promocyjnego poziomu 2,99 zł w sklepach im daleko. A przecież nim kostka dotrze od producenta do sklepu, też są naliczane koszty.

– Gdy dorzucić marże handlu i pośredników, koszt wystawienia, to cena detaliczna musi przekraczać 6–7 zł – wylicza dr Faliński. – Takie promocje dumpingowe są na koszt wszystkich uczestników łańcucha dostaw – zauważa. I wskazuje, że już wystawienie towaru na półkach do sprzedaży pociąga za sobą koszty, także dla sklepu. Gdy masło jest za drogie i się nie sprzedaje, sklepy chcą się go pozbyć, bo kończy się jego termin przydatności do spożycia lub nadchodzą terminy kolejnych dostaw, a w przypadku zbyt drogiego towaru ludzie zaczynają kupować zamienniki, takie jak masła roślinne, margaryny itp.

Zdaniem eksperta sklepy mogą więc mieć też różne motywy sprzedawania masła poniżej cen jego produkcji. Podstawowy powód to na pewno marketing cenowy: chcą po prostu ściągnąć klientów. – To strategiczny zamysł, postawienie na to, że dopłaca się do jednego towaru, a zarabia na innych. Kolejna rzecz to poprawa wizerunku sklepu jako taniego i wychodzącego naprzeciw potrzebom klientów – wylicza Faliński.

Wreszcie, pośrednicy mogli przesadzić z tworzeniem zapasów masła i gdy masło krajowe osiągnęło zbyt wysokie ceny, mogły się pojawić pomysły importowania go z innych rynków, gdzie nie jest ono tak newralgicznym produktem jak w Polsce.

Spółdzielnie mleczarskie boją się otwarcie komentować sytuację z cenami masłem. Szef jednej z największych w ostatniej chwili wycofał zgodę na wypowiedź pod nazwiskiem, wskazując, że w umowie z sieciami handlowymi ma zakaz komentowania cen detalicznych. Nieoficjalnie jednak wskazał, że zaniżanie cen masła to inicjatywa sieci handlowych, która na rynek mleczarski działa bardzo niekorzystnie.

– Każdy producent, każda spółdzielnia inaczej płaci za mleko, ale wyprodukowanie kostki masła musi dziś kosztować 4–5 zł, żeby utrzymać opłacalność produkcji. Cena masła w styczniu mocno spadła w stosunku do grudnia i to odbija się w konsekwencji na opłacalności produkcji. Natomiast koszty produkcji, takie jak energia, pasze, płace, nie spadły – tłumaczy jeden z dużych producentów.

Gdzie tkwi tajemnica niezwykle niskich cen masła w sklepach? Kostkę masła klienci mogli kupić ostatnio okazyjnie w promocji nawet po 2,99 zł, podczas gdy koszt produkcji w zakładach mleczarskich – jak wynika z cotygodniowych analiz Polskiej Izby Mleka (PIM) – wynosi 4,4 zł. Oczywiście, warunki promocji są różne, uzależniają cenę od kupna innych produktów lub ograniczają liczbę kostek, którą można nabyć jednego dnia, ale bez problemu można tak niskie ceny znaleźć.

Pozostało 90% artykułu
Przemysł spożywczy
Otmuchów wrócił do działalności, pod Wrocławiem czekają na falę
Przemysł spożywczy
Polscy producenci wysyłają żywność i napoje powodzianom. Woda zamiast oranżady
Przemysł spożywczy
Żabka wycofuje jeden z napojów i ostrzega klientów. Możliwe kawałki szkła
Przemysł spożywczy
Śniadanie drożeje. Masło w górę, jajek mało, następny może być chleb
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Przemysł spożywczy
Kimchi ofiarą zmian klimatu