Rzecznik praw obywatelskich zwraca uwagę, że obecnie taka forma władzy rodzicielskiej nad dzieckiem jest możliwa do stosowania, zwłaszcza w przypadku podpisania wspólnego porozumienia przez rozchodzących się rodziców. Nie została jednak w żaden sposób zdefiniowana w przepisach procedury cywilnej czy prawa rodzinnego.
Jedyną ustawą, która posługuje się tym zwrotem, choć bez jego zdefiniowania, wciąż jest ustawa z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (zwana „ustawą 500+”). Mowa tam o „opiece naprzemiennej obydwojga rodziców rozwiedzionych, żyjących w separacji lub żyjących w rozłączeniu sprawowaną w porównywalnych i powtarzających się okresach". Jak podkreśla jednak RPO, nie można tego uznać za definicję. - Wręcz przeciwnie: może to wprowadzać zamęt. Zależnie bowiem od definicji, piecza naprzemienna może obejmować także przypadki opieki sprawowanej w stosunku np. 60:40, czy nawet 70:30 procent czasu - wskazuje.
Rzecznik przyznaje, iż ma świadomość, że nie zawsze piecza naprzemienna jest najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia dobra dziecka. Dlatego nie sugeruje, by była ona automatycznym rozwiązaniem. Zgadza się zaś, że powinna być rozwiązaniem bardziej popularnym i chętniej stosowanym tak przez rodziców, jak i przez sądy.
Proponowana definicja mogłaby przyjąć treść zbliżoną do następującej: „Sąd, pozostawiając władzę rodzicielską obojgu rodzicom i jeśli dobro dziecka za tym przemawia, może określić, że dziecko będzie mieszkać z każdym z rodziców w powtarzających się okresach (opieka naprzemienna)".
- Nastąpiłoby wtedy prawne wskazanie pieczy naprzemiennej jako preferowanej formy opieki nad dzieckiem po rozstaniu rodziców, uwzględniającej prawo dziecka do wychowania przez oboje rodziców. Sąd nadal miałby możliwość pozostawienia całości władzy tylko jednemu rodzicowi – tak jak obecnie - „jeśli dobro dziecka za tym przemawia" - zauważa RPO.