W 2019 roku matka czteroletniego chłopca wyjechała wraz z dzieckiem z Irlandii do Polski. Przyczyną tego według relacji kobiety było agresywne zachowanie ojca dziecka względem niej, co jest przedmiotem postępowania karnego. Po przybyciu chłopca do Polski jego ojciec zwrócił się do polskiego sądu o bezzwłoczny powrót uprowadzonego dziecka. Orzekający w sprawie w II instancji Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził orzeczony przez sąd I instancji nakaz powrót chłopca do Irlandii w terminie tygodniowym od uprawomocnienia się postanowienia.
W skardze kasacyjnej Prokurator Generalny zarzucił błędną wykładnię przepisów Konwencji haskiej oraz naruszenie naczelnej zasady dobra dziecka, która stanowi fundament prawa międzynarodowego oraz krajowego porządku prawnego.
PG zwrócił uwagę, że choć Konwencja haska co do zasady wymaga bezzwłocznego powrotu uprowadzonego dziecka, to równocześnie zawiera regulacje pozwalające zaniechać takiej decyzji organów, jeżeli powrót dziecka naraziłby je na szkodę fizyczną lub psychiczną.
W ocenie Prokuratora Generalnego takie ryzyko istnieje w tej sprawie. Chłopiec przebywał w w Polsce już blisko 2 lata. Zaczął tu uczęszczać do przedszkola i po trudnych początkach procesu adaptacji w nowym miejscu, nawiązał kontakty z rówieśnikami. W domu opiekę nad nim sprawowała nie tylko matka, ale również dziadkowie.
W przypadku powrotu do całkowicie obcej chłopcu Irlandii opiekowałby się nim wyłącznie ojciec. Opieka ta byłaby niezwykle problematyczna z powodu bariery językowej. Ojciec dziecka mówi jedynie po angielsku i węgiersku, natomiast chłopiec – wyłącznie po polsku. Nie bez znaczenia w tych trudnościach byłby również fakt opóźnienia chłopca w rozwoju mowy.