O sprawie opolskiego licealisty Kacpra Lubiewskiego zrobiło się głośno w styczniu, gdy do jego domu przyszedł kurator sądowy, aby sprawdzić, czy aktywista klimatyczny, wzorowy uczeń i czterokrotny stypendysta marszałka województwa za wyniki w nauce nie jest osobą zdemoralizowaną. Okazało się, że jego sprawę do sądu rodzinnego skierowała policja. Zarzuca nastolatkowi, że podczas grudniowej manifestacji na ulicach Opola chłopak użył megafonu i szkodził w ten sposób środowisku.
„Zostałem dzisiaj poinformowany przez mojego adwokata, że sąd podjął decyzję o nadanie biegu mojej sprawie w związku z użyciem megafonu podczas Spaceru dla Przyszłości 9 grudnia 2020 roku. Sprawa więc oficjalnie już istnieje i dojdzie do rozprawy" – napisał Kacper Lubiewski na Facebooku.
- Sąd rodzinny w ogóle nie powinien badać sprawy za użycie megafonu podczas demonstracji Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Policja wniosła ją, powołując się na przepis zabraniający "używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast". Tymczasem przepisu tego nie stosuje się m.in. do legalnych zgromadzeń. A udział osoby nieletniej w zgromadzeniu publicznym nie może być uznany za przejaw demoralizacji - twierdzi Rzecznik Praw Obywatelskich.
Czytaj też: RPO przypomina policji: obywatele mają prawo do zgromadzeń
To zresztą niejedyne wątpliwości dotyczące działań policji w związku z protestami społecznymi. RPO sygnalizuje też wątpliwości natury konstytucyjnej dotyczące wprowadzanych w związku z pandemią ograniczeń dla wolności zgromadzeń.