Sprawa Tomasza Lisa — zwolnionego z Newsweeka — znalazła swój finał w najnowszym postanowieniu prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak poinformowała Wirtualna Polska, której dziennikarze dotarli do uzasadnienia prokuratorskiego postanowienia, sprawa została umorzona ze względu na przedawnienie karalności czynu.
— Nieprawdopodobne. Prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie zachowań Tomasza Lisa z powodu… przedawnienia karalności czynu. Świetny sygnał dla wszystkich, którzy właśnie tak się zachowują. Wykorzystujesz swoją pozycję, wkładasz koleżance z pracy rękę w spodnie, próbujesz dotykać i całować i nie zostajesz za to ukarany, jeśli odpowiednio przeciągniesz sprawę. Potrzebna zmiana przepisów. — skomentowała sprawę w serwisie X/Twitter Paulina Matysiak, posłanka Partii Razem.
Do umorzenia nie doszło więc wcale, jak stwierdził sam Lis, ze względu na udowodnienie bezpodstawności zarzutów. Powodem stało się, według wielu wynikające ze złej kwalifikacji prawnej, przedawnienie karalności.
Czytaj więcej
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Lisowi - byłemu redaktorowi naczelnemu "Newsweeka".
Sprawa Lisa: uzasadnienie prokuratury i kwalifikacja prawna
Z fragmentów prokuratorskiego uzasadnienia przeczytać możemy m.in. o zeznaniach świadków w sprawie Tomasza Lisa. W relacjach świadków pojawiają się oskarżenia o m.in. przyciskanie do ściany, całowanie w policzek, wkładanie palców w dziury w spodniach współpracownic czy próby całowania w usta.