Prokuratorzy ustalili, że kierowca BMW – Sebastian M. jechał co najmniej 253 km/h. Miał uderzyć w Kia, która potem stanęła w płomieniach i uderzyła w bariery. Branżowy portal brd24.pl podaje, że własną analizę przedstawili eksperci z firmy Crashlab.pl. Zwracają oni uwagę, że najpierw na jezdni są ślady hamowania (z ABS) samochodu BMW. Jego kierowca hamował przez 169 m i zjeżdżał z lewego pasa na środkowy. Tam musiało dojść do kontaktu obu pojazdów. Kia zjechała w uślizgu w barierę. Kierowca BMW – jak wynika ze śladów – jechał w poślizgu po zderzeniu jeszcze przez 572 m (od początku hamowania).
Eksperci oszacowali, że w momencie uderzenia w Kia kierowca BMW jechał 253 km/h. Kierowca Kia jechał wówczas ok. 130 km/h. Różnicą prędkości między pojazdami wynosiła więc ok. 120 k/h.
Zdaniem rekonstruktorów Sebastian M. miał na liczniku ok. 315 km/h, gdy zauważył niebezpieczeństwo związane z jadącym przed nim samochodem Kia. Hamował i jednocześnie zjeżdżał na pas środkowy. Przy takiej prędkości nie dał sobie szansy na prawidłową reakcję.
Zdaniem ekspertów Crashlab niezależnie od zachowania kierowcy Kia, błąd popełnił kierowca BMW jadąc z prędkością ponad dwukrotnie wyższą niż dopuszczalna na autostradzie. Kierowca Kia nie popełnił błędu w tym, że jechał lewym pasem ruchu – w dodatku zmieniając ten pas na prawy po „sugestii” światłami wydawanej przez Sebastiana M. - czytamy na łamach portalu brd24.pl.