Jak informowała policja, Wiesław K., mieszkaniec Białegostoku, miał zabić psa, bo ten przeszkadzał mu podczas kolacji, m.in. wchodził na stół. Zwierzę zginęło na miejscu.
Wiesław K. początkowo nie przyznał się do zarzucanego czynu. Twierdził, że pies przestraszył się go i wyskoczył przez otwarte okno. Co innego mówiła partnerka mężczyzny, która była wtedy w mieszkaniu. Pies został przygarnięty na prośbę jej córki. Jak zeznała, to K. był odpowiedzialny za wyrzucenie psa przez okno.
Czytaj też: Sądy coraz surowsze dla oprawców zwierząt
Mężczyzna usłyszał zarzut zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Groziła mu kara do pięciu lat więzienia.
W sądzie sprawca przyznał się do winy. Wyjaśnił, że po powrocie z pracy był zdenerwowany, a pies zirytował go, bo nie chciał zejść z blatu. Pełnomocnik oskarżonego wnioskował o karę więzienia w zawieszeniu argumentując, że pobyt w więzieniu nie nauczy sprawcy szacunku do zwierząt.