Młodzież do 18 roku życia (bez innych uprawnień), jeśli chce podróżować na rowerze lub hulajnodze, musi mieć kartę rowerową. Tyle mówią polskie przepisy. Co zrobić z polskimi dziećmi przyjeżdżającymi z zagranicy na wakacje w kraju? Kto odpowiada za wypadek młodego człowieka, kiedy sprzęt (rower, hulajnogę) w ich imieniu wypożycza osoba dorosła i mu go użycza? Kto płaci mandat za 15-latka, który bez karty łamie przepisy na elektrycznej hulajnodze? To najczęściej powtarzające się pytania naszych czytelników.
Na drogi tylko z wiedzą
Według obowiązujących przepisów, osoby w wieku od 10 do 18 roku życia korzystające z roweru i hulajnogi elektrycznej w Polsce powinny mieć kartę rowerową. Dokument ten potwierdza, że jego posiadacz ma wiedzę i umiejętności techniczne pozwalające mu bezpiecznie i rozsądnie uczestniczyć w ruchu drogowym.
– Informujemy osoby wypożyczające urządzenia o wymaganiach jakie ich dotyczą. Zdarza się często, że w imieniu dziecka urządzenie wypożycza rodzić. Ten karty rowerowej mieć nie musi, ale przecież udostępnia je dziecku, które uprawnień najczęściej nie posiada – mówi „Rzeczpospolitej” Jan Kuźnica, pracownik jednego z operatorów w Warszawie.
A co z polskimi rodzinami, które na co dzień mieszkają za granicą – Berlin, Dublin, Praga – ale w czasie wakacji odwiedzają rodzinę w Polsce. Często też podróżują z najbliższymi nad morze czy w góry? Czy takie dzieci, nie mając naszych krajowych uprawnień, mogą korzystać z hulajnóg i rowerów?
– Jeśli mają takie uprawnienia zdobyte w jednym z państw unijnych, to nie widzę problemu, by powoływać się na ich ważność. Jeśli jednak ich nie posiadają, to raczej powinni zrezygnować z samodzielnych wycieczek – twierdzi Robert Dorosz, ekspert ds. przepisów o elektrycznych hulajnogach.