1 stycznia 2022 r. drastycznie wzrosły kary dla kierowców popadających w konflikt z prawem na drodze. Maksymalną wysokość mandatu podniesiono dziesięciokrotnie z 500 do 5 tys. zł. Czy wysokie mandaty przestraszyły kierowców?
Przestraszyły, ale chyba bardziej oburzyły. Wielu z nich komentowało: za takie drobne wykroczenia mamy płacić tak duże pieniądze? Taki jest też sposób myślenia wielu z nich. W pierwszym okresie rzeczywiście część kierowców zdjęła nogę z gazu. Policja informowała o mniejszej liczbie odebranych praw jazdy za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km w terenie zabudowanym. Jednak powoli to przestanie działać. Zawsze zastanawia naiwna wiara, że jeśli nad kimś będzie ciążyła bardzo wysoka kara, to on zmieni swoje zachowanie. Zrobi to tylko wtedy, kiedy jest świadomy, że ta kara może go spotkać.
Czyli na nic się zdadzą te podwyżki?
Wysokie mandaty spowszednieją. Proszę pamiętać, że każdy mandat, w tym i ten najwyższy, jest reakcją zewnętrzną na zachowanie kierowcy. A on myśli zupełnie inaczej. W swojej ocenie nie dostrzega niczego złego we własnym zachowaniu. Razi go reakcja karna. Drastyczny wzrost kar odbiera więc jako dolegliwość wymierzoną przez państwo przeciwko niemu. Pamiętajmy, że zachowanie w ruchu drogowym jest regulowane umową społeczną. Taką umową są przepisy ruchu drogowego, kodeks drogowy. My, uczestnicy i organizatorzy ruchu drogowego, umawiamy się, że w ruchu drogowym będą obowiązywały pewne ograniczenia krępujące swobodę zachowania tylko po to, żeby zwiększyć bezpieczeństwo tego ruchu i jego przewidywalność dla uczestników. Oczywiście, że te ograniczenia mają dotyczyć wszystkich, no może z jednym wyjątkiem: mnie samego. Reguły ograniczające swobodę działania innych są słuszne, bo to inni zachowują się w ruchu drogowym bezmyślnie, ale nie ja. Potwierdzają to badania przeprowadzane od kilkunastu lat na reprezentatywnych próbach kierowców w 11 krajach UE (w tym w Polsce), z których wynika, że przymiotniki najtrafniej opisujące innych niż ja kierowców to: nieodpowiedzialny, zestresowany, agresywny, niebezpieczny. Natomiast przymiotniki, które oddają prawdę o mnie samym, to: ostrożny, opanowany, uprzejmy, nieagresywny. Stąd wynika, że ograniczenia mają bezwzględnie dotyczyć innych, tych niebezpiecznych. Ja mogę pozwolić sobie na mniej rygorystyczne traktowanie przepisów, nawet gdy grozi za to wysoki mandat, bo we własnych oczach – nawet łamiąc przepisy – jestem bezpiecznym uczestnikiem ruchu drogowego.
Za granicą, np. w Niemczech, udaje się z tym walczyć?