Szef MEN podkreślił na konferencji prasowej, że niemal cała Europa podjęła decyzje praktycznie takie same, jak Polska: uczniowie mają wrócić do tradycyjnych zajęć w szkole.
Jak wskazał, MEN stworzyło kilka modeli funkcjonowania szkół od 1 września. Pierwszy zakłada, że uczniowie klas I-III uczą się stacjonarnie, a starsi zdalnie. Drugi przewiduje, że gdy klasy dzielone są na dwie grupy, jedna przez tydzień uczy się stacjonarnie, druga zdalnie - wtedy np. powtarza materiał, a potem następuje zmiana. W modelu trzecim przez dwa lub trzy dni w tygodniu pewna część dzieci uczy się stacjonarnie, a reszta na odległość.
Żaden model nie będzie obowiązkowy - o tym, jaki model wprowadzić zadecydują dyrektorzy szkół - twierdzi minister. Dodał, że w strefach żółtych i czerwonych dyrektorzy szkół będą mogli organizować pracę placówek w inny sposób, niż w reszcie kraju.
- Najbardziej radykalny model to taki, z jakim będziemy mieć do czynienia w najbardziej zagrożonych powiatach. Zakładamy, że tam przerwa w nauce nie będzie dłuższa niż w przypadku praktykowanej aktualnie kwarantanny - mówił minister.
W jego opinii w szkołach prawdopodobnie przyjmie się system, by uczniowie korzystali z jednego pomieszczenia, a nauczyciele przychodzili do nich na swoje lekcje.