Lekarze zmuszeni leczyć pacjentów, dla których zabrakło miejsc w szpitalu, boją się pozwów w razie niepowodzenia. Zdaniem prawników klauzula miłosiernego samarytanina może nie wystarczyć.
Lepiej wezwać karetkę
„Wytyczne mówią, że każdy pacjent z saturacją poniżej 94 proc. powinien być bezwzględnie hospitalizowany. W sytuacji, gdy zabraknie dla niego miejsca w szpitalu, lekarz rodzinny mógłby się starać zaopiekować się nim w domu, np. podając leki przeciwkrzepliwe czy sterydy, co obecnie często przynosi ogólnie dobry skutek. Czy podając w domu leki szpitalne, co jest niezgodnie z wytycznymi, ryzykujemy proces?" – pyta lekarka, która zgłosiła się do Zespołu Kryzysowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (ZK OZZL).
Kajetan Komara-Komarowski, radca prawny ZK OZZL, odradza takie postępowanie. Jego zdaniem lekarz powinien wezwać karetkę, nie ryzykować pogorszenia się stanu pacjenta i konsekwencji prawnych. Zgadza się z nim dr Jacek Krajewski, lekarz rodzinny, prezes Porozumienia Zielonogórskiego:
– Robiłbym wszystko, by ten pacjent znalazł się w szpitalu. Jeżeli mamy gwałtowny spadek saturacji, powinniśmy bezwzględnie wezwać karetkę, bo taka osoba musi znaleźć się pod tlenem – podkreśla. Dodaje, że leczenie w domu jest ryzykowne nawet dla pacjenta w stanie stabilnym i bez chorób współistniejących, bo jego stan może się gwałtownie pogorszyć. Przed odpowiedzialnością karną w takich sytuacjach miała chronić medyków klauzula miłosiernego samarytanina, czyli art. 24 opublikowanej w niedzielę nowelizacji niektórych ustaw w zw. z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z Covid-19. Mówi on, że osoby, które udzielając świadczeń zdrowotnych w epidemii, działając w szczególnych okolicznościach, nieumyślnie spowodowały śmierć, uszczerbek na zdrowiu oraz narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, nie popełniają przestępstwa. Zasady nie stosuje się, gdy medyk w rażący sposób nie zachował ostrożności wymaganej w danych okolicznościach.
Czytaj także: