Były szef PKW: To obywatel decyduje, czy chce głosować, czy nie

Nikomu dotąd nie przyszło do głowy, by piętnować za udział lub brak udziału w jakichś wyborach - mówi sędzia Sądu Najwyższego Wiesław Kozielewicz, b. przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.

Publikacja: 31.08.2023 12:58

Wiesław Kozielewicz

Wiesław Kozielewicz

Foto: Fotorzepa

Czy zorganizowanie referendum jednego dnia wraz z wyborami do parlamentu narusza prawo?

Wiesław Kozielewicz: Moim zdaniem nie. Obowiązujące w Polsce przepisy pozwalają na przeprowadzenie tego samego dnia obu tych głosowań.

Czy fakt odnotowywania w spisie wyborców odmowy przyjęcia karty referendalnej będzie złamaniem zasady tajności głosowania i może oznaczać że wynik wyborów parlamentarnych zostanie zakwestionowany? Dostrzega pan takie zagrożenia?

Przepis, który obliguje członka komisji obwodowej do odnotowania faktu odmowy przyjęcia karty do głosowania w naszym prawie wyborczym funkcjonuje od wielu lat. Z podobnymi sytuacjami spotykamy się podczas wyborów parlamentarnych. Głosując w nich otrzymujemy dwie karty do głosowania. Jedną na kandydatów do Sejmu, a drugą - do Senatu. Kwitujemy odbiór obu kart jednym podpisem. Przy czym w każdych wyborach zdarzały się sytuacje, że ktoś odbierał kartę do głosowania na kandydatów do Sejmu a odmawiał odbioru karty do głosowania na kandydatów do Senatu lub odwrotnie. Wówczas w rubryce „uwagi” w spisie wyborców jest taki fakt odnotowywany. To praktyka stosowana od lat. Podobnie będzie podczas zbliżających się wyborów. Z tą różnicą, że 15 października otrzymamy trzy karty – dwie do parlamentu i jedną do referendum.

Czytaj więcej

PKW ostro o słowach Czaputowicza ws. referendum. Czaputowicz odpowiada

A co z frekwencją? Czy PKW ma prawo w ciągu dnia głosowania podawać frekwencję udziału w referendum?

Moim zdaniem tak. Proszę tylko pamiętać, że może ona być inna od rzeczywistej. PKW podaje bowiem frekwencję na podstawie liczby kart wydanych, a frekwencja ostateczna jest liczona według liczby kart wyjętych z urn po zakończeniu głosowania.

Czy obywatel, który nie zechce wziąć udziału w referendum biorąc jednocześnie udział w wyborach ma się czego obawiać? Może być napiętnowany?

Ale za co ma być napiętnowany? Udział w wyborach zarówno jak i udział w referendum jest prawem obywatela. W Polsce nie ma przymusu wyborczego ani przymusu udziału w referendum. Taki przymus wyborczy - w sensie obowiązku udziału w głosowaniu czy w referendum - obowiązuje w nielicznych krajach na świecie. W Polsce to obywatel decyduje czy chce głosować czy nie chce głosować, a jak chce głosować to czy uczestniczy we wszystkich wyborach, które odbywają się w tym dniu czy tylko w niektórych. Do tej pory nikomu chyba nie przyszło do głowy żeby piętnować osoby, które brały udział w wyborach do Senatu a do Sejmu nie, czy też odwrotnie.  

Czytaj więcej

Jak ma postąpić wyborca, który nie chce wziąć udziału w referendum?

A jak będzie potraktowany obywatel, który odbierze kartę do udziału w referendum ale nie odpowie na żadne z pytań?

Wówczas, oczywiście zakładam, że wrzuci ją do urny będzie potraktowany jako osoba biorąca udział w referendum, z tym że jego głos będzie nieważny.

A co grozi obywatelowi, który w obecności komisji odbierze kartę do udziału w referendum a następnie przedrze ją na pół na oczach komisji?

Zarówno w doktrynie jak i orzecznictwie sądów przyjmuje się, że karta wyborcza jest dokumentem, który podlega szczególnej ochronie. Zniszczenie dokumentu wyborczego jest zagrożone w kodeksie karnym (art.248 Kodeksu karnego) karą do trzech lat więzienia. Podobne sankcje grożą osobom, które  przerobiły kartę wyborczą lub ją sfałszowały. Z drugiej strony obywatel od momentu otrzymania karty wyborczej do momentu wrzucenia jej do urny jest jej dysponentem. Prawo wyborcze przewiduje też, że na ważność głosu nie mają wpływu różne dopiski na kartach wyborczych, a takie także niecenzuralne się zdarzają chyba, że głos był nieważny bo obywatel nie wypowiedział się odnośnie kandydatów. Wówczas liczy się do frekwencji ale jego głos jest nieważny. Przy każdych wyborach trafiały nam się w urnach podrabiane karty wyborcze. One nie mają żadnego wpływu na liczbę uprawnionych osób, które wzięły udział w głosowaniu. Liczbę osób, które wzięły udział w głosowaniu, ustala się w oparciu o liczbę kart wyjętych z urny ale ważnych kart urzędowych opatrzonych pieczęcią komisji. Obojętnie czy na nich są głosy ważne czy nie. Ludzie czasami mylą, że jak karta ważna to i głos ważny. Są to dwa różne pojęcia. Na ważnej karcie do głosowania może być głos ważny lub nieważny.

Czytaj więcej

PKW o referendum: jest kara za podarcie karty do głosowania

Czy sytuacja byłaby bardziej przejrzysta gdyby w każdym z tych przedsięwzięć, czyli i w wyborach i w referendum obowiązywały dwa spisy wyborców?

Ale to by niczego nie zmieniło. W przypadku osoby, która nie chce wziąć udziału w referendum, a decyduje się zagłosować w wyborach do parlamentu w jednym ze spisów adnotacja o odmowie przyjęcia karty i tak by się znalazła. Zawsze może dojść do porównania list w jakich wyborach przysłowiowy Kowalski brał udział. Proszę jednak pamiętać, że dokumenty wyborcze są dostępne tylko dla określonych podmiotów. Np. tylko w trybie protestów wyborczych sądy mogą to sprawdzać, policja kiedy prowadzi dochodzenia z przestępstwami wyborczymi. Listy   nie są dokumentami do których każdy ma dostęp, w dodatku mamy jeszcze ochronę danych osobowych.

Czy prawo wyborcze, które będzie obowiązywało w zbliżających się wyborach jest jednoznaczne, czy może budzić wątpliwości interpretacyjne?

Nie ma takich rozwiązań prawnych, które byłyby jednoznaczne i nie wywoływały odmiennych interpretacji. Im bliżej wyborów tym takich kwestii budzących wątpliwości może być więcej. Np. kwestia związana z  niszczeniem kart wyborczych. Z jednej strony mamy przepis, który mówi, w przypadku ważnych kart przerwanych, które zostaną wrzucone do urny nie wlicza się ich do frekwencji a z drugiej strony mówimy, że jest to karalne. Ale znów mamy tu nowe sytuacje. W jednej obywatel niszczy kartę na oczach komisji i wówczas jest to ujawnione przestępstwo. Z drugiej strony obywatel może podrzeć kartę  za kotarą i wrzucić ją do urny i nikt tego nie będzie widział, wówczas nie ma przestępstwa, chyba, że sam się do tego przyzna. Zdarzają się też przypadki wynoszenia kart z lokalu. Pamiętam sytuację obywatela, który wynosił karty z lokalu, bo je kolekcjonował. Nie odstępował, nie odsprzedawał, tylko kolekcjonował. A samo wynoszenie karty z lokalu jest przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Tylko, że jeśli nikt tego nie zauważy to o karaniu nie może być mowy. Zdarzył się kiedyś wyborca, który odebrał kartę i zorientował się , że nie wziął okularów wyszedł więc po nie do samochodu. Komisja powiadomiła policję a ta umorzyła postępowanie uznając, że szkodliwość czynu była znikoma.

Czy zorganizowanie referendum jednego dnia wraz z wyborami do parlamentu narusza prawo?

Wiesław Kozielewicz: Moim zdaniem nie. Obowiązujące w Polsce przepisy pozwalają na przeprowadzenie tego samego dnia obu tych głosowań.

Pozostało 98% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach