Było bez zastrzeżeń – tak ostatni weekend na stokach narciarskich oceniło właśnie Ministerstwo Zdrowia.
Były też kontrole policyjne i z sanepidu. Ten pouczał, ale kar nie wymierzał. Policja znalazła trochę niedociągnięć. Roman Wieczorek z Komendy Powiatowej w Zakopanem mówi, że na czterech stokach odnotowano w sumie 30 naruszeń, ale były one związane z niebezpieczną jazdą i łamaniem dekalogu FIS, a nie zasad sanitarnych. W całym powiecie tatrzańskim policja wystawiła 30 mandatów za brak maseczek.
Czytaj też: Koronawirus: będą policyjne kontrole na stokach narciarskich
Policjanci na nartach pojawili się też w Wiśle i Szczawnicy. Tam również podziałały groźby rządu, że zamknie stoki, jeśli nie będzie bezpiecznie. To byłaby bardzo zła informacja dla narciarzy z Polski. Tym bardziej że wszystko wskazuje na to, iż za granicą trudno będzie pojeździć.
Już dziś wiadomo, że Niemcy, Francuzi i Włosi nie chcą szybko otwierać wyciągów. Mówi się, że ośrodki mogłyby zacząć działać po Bożym Narodzeniu albo dopiero na początku stycznia. Szansy na zjazdy nie ma też w Austrii. Do 23 grudnia tamtejsze ośrodki narciarskie nie działają. Podobnie jest w Czechach. Stacje na Słowacji nie mają na razie zakazu funkcjonowania. W niektórych spośród nich uruchomiono część wyciągów i kolejek. Na nartach można jeździć m.in. w Jasnej i Donovalach w Tatrach Niskich. Nie działają natomiast wyciągi i kolejki w Tatrach Wysokich.