W dziewiątej edycji raportu „Barometr prawa” eksperci z firmy doradczej Grant Thornton (GT) podsumowali trendy w polskiej legislacji w 2022 roku na tle lat poprzednich. Okazało się, że znów wzrosła objętość opublikowanych aktów prawnych. Jednak tym razem nie tyle masowa produkcja aktów prawnych jest najbardziej niepokojąca, co pogarszająca się ich jakość.
W 2022 r. w życie weszło 31 745 stron nowych aktów prawnych. To wprawdzie jeszcze nie rekord, bo w 2016 r. pojawiło się ich ponad 35 tys. Jednak w porównaniu z 2021 rokiem ta objętość wzrosła o 52 proc. Przyczyną jest spora liczba dość obszernych rozporządzeń ministra środowiska, dotyczących ochrony specjalnych obszarów siedlisk przyrodniczych. Gdyby nie one, wzrost w stosunku do 2021 roku wyniósłby 16 proc.
Eksperci GT wskazują jednak na groźniejszą tendencję, związaną ze stale skracającym się okresem między wydaniem aktów prawnych, a ich wejściem w życie. O ile jeszcze w 2011 roku średnie vacatio legis ustawy wynosiło 53,2 dnia, to w 2020 r. już tylko 35,2 dnia, a w 2022 r. – 31,4 dnia. W przypadku rozporządzeń wskaźnik ten wyniósł 19,8 dnia w 2011 r., by spaść do 8,2 dnia w 2020 r., a w 2022 r do zaledwie 6,8 dnia.
Czytaj więcej
W trzech kwartałach 2022 r. przyjęto w Polsce 21 842 strony maszynopisu aktów prawnych najwyższego rzędu. To o 52% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – wynika z najnowszej aktualizacji „Barometru stabilności otoczenia prawnego”.
Wrzutki posłów
W tworzeniu prawa dały się zaobserwować także inne niepokojące trendy. Jednym z nich są notoryczne „wrzutki” do ustaw, czyli z nikim niekonsultowane poprawki, dodawane najczęściej przez grupy posłów podczas prac sejmowych. W 2022 roku ustawy regulujące kwestie gospodarcze „spęczniały” w ten sposób średnio o 21 proc. Wrzutki te są często niezwiązane z daną ustawą lub wręcz ją wypaczają. Jako przykład podano projekt nałożenia podatku dochodowego na zbiórki publiczne (poprzez wprowadzenie limitu łącznego dla wielu darowizn w miejsce limitów dla poszczególnych wpłat). Został on dodany został do projektu ustawy likwidującej bariery biurokratyczne. Wprawdzie premier Mateusz Morawiecki uznał tę „wrzutkę” za nadgorliwość urzędniczą, ale prace sejmowe nad tym pomysłem wciąż trwają.