Posłowie dostaną mniej pieniędzy na ochronę

Marszałek radykalnie zmniejszył kontrowersyjną kwotę na ochronę biur polityków.

Aktualizacja: 03.04.2018 07:44 Publikacja: 02.04.2018 18:34

W środę Sejm przegłosował nowelizację ustawy o Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych

W środę Sejm przegłosował nowelizację ustawy o Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Dwieście złotych – to maksymalna kwota, jaką miesięcznie poseł będzie mógł przeznaczyć na „wydatki związane z zakupem usługi ochrony lokali biur poselskich utworzonych przez posła oraz osób przebywających w tych biurach”. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że 21 marca zarządzenie w tej sprawie wydał marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Oznacza to, że zmienił swoje zarządzenie podpisane dwa tygodnie wcześniej, gdzie ustalił kwotę „nie wyższą niż dwa tysiące złotych miesięcznie”. Skąd nagła zmiana decyzji i aż dziesięciokrotne obniżenie pułapu wydatków? Spytaliśmy o to Centrum Informacyjne Sejmu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi.

– To pokazuje, że presja ma sens. Gdyby były mocne argumenty „za”, pan marszałek nie zmieniłby zdania – uważa rzecznik PSL Jakub Stefaniak. To on nagłośnił kwotę z pierwszego z zarządzeń, podkreślając, że na ochronę biur może iść rocznie nawet 11 mln zł.

Centrum Informacyjne Sejmu odpowiadało, że ostateczne koszty mogą okazać się nawet kilkanaście razy niższe od wyliczeń PSL, zakładających, że każdy poseł wykupi usługę za maksymalną kwotę. Dodawało, że wprowadzenie dla posłów zwrotu kosztów jest konieczne „w związku z powtarzającymi się incydentami chuligańskimi oraz atakami na biura poselskie”.

A ich rzeczywiście wydaje się więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Przykłady? W lipcu ubiegłego roku do opolskiego biura posła PO Tomasz Kostusia wtargnął mężczyzna, który odgrażał się, że zrobi maczetą porządek z PO. – Okazało się, że ten pan jest niezrównoważony psychicznie, a w tej chwili przebywa na leczeniu – mówi nam Tomasz Kostuś.

Później atakowano głównie biura polityków PiS. W październiku agresywny mężczyzna wszedł do biura Anny Sobeckiej w Toruniu, w Opolu namalowano hasła na kamienicy, gdzie mieści się lokal Patryka Jakiego, a w Bydgoszczy zniszczono tablicę w biurze Kosmy Złotowskiego i Łukasza Schreibera.

W grudniu zniszczono drzwi Beaty Kempy w Sycowie, a także warszawskich posłów, w tym Andrzeja Melaka. W pierwszych dniach stycznia znów zniszczono drzwi w biurze Łukasza Schreibera i Kosmy Złotowskiego, tym razem w Nakle nad Notecią, a w warszawskim lokalu Pawła Lisieckiego i Zdzisława Krasnodębskiego zaklejono zamki.

W połowie stycznia ponownie zaatakowano biuro polityka opozycji. Okna biura Kornelii Wróblewskiej z Nowoczesnej zostały wysmarowane fekaliami. Kilka dni później ktoś próbował się włamać do biura Michała Jacha z PiS w Gryficach.

Zarządzenie marszałka wydaje się uzasadnione. Tylko czy kwota jest odpowiednia? O ile pierwszy limit wydawał się zawyżony, o tyle drugi może okazać się za niski. Z cenników udostępnianych w internecie wynika, że w firmach ochroniarskich miesięczny koszt monitoringu i podjazdów grupy patrolowej przekracza 250 zł.

Jednak wcale nie jest pewne, że posłowie będą chętnie płacić za usługi z dodatkowej puli. – Jestem już po rozmowach ze wspólnotą mieszkaniową i planuję założenie monitoringu, jednak sfinansowanego z własnych środków – mówi poseł Paweł Lisiecki.

Tomasz Kostuś też za własne pieniądze chce kupić instalacje ochronne: kamerę i system cichego informowania o zagrożeniu. Dodaje, że najlepsze dla bezpieczeństwa osób przebywających w biurach nie byłyby wcale środki na ochronę, ale złagodzenie języka przez polityków. – Przykład idzie z góry. Skoro z mównicy mówi się o kanaliach, zdrajcach i złodziejach, to dla osób niezrównoważonych może być to iskra do wyładowania swoich frustracji – uważa.

Dwieście złotych – to maksymalna kwota, jaką miesięcznie poseł będzie mógł przeznaczyć na „wydatki związane z zakupem usługi ochrony lokali biur poselskich utworzonych przez posła oraz osób przebywających w tych biurach”. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że 21 marca zarządzenie w tej sprawie wydał marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Oznacza to, że zmienił swoje zarządzenie podpisane dwa tygodnie wcześniej, gdzie ustalił kwotę „nie wyższą niż dwa tysiące złotych miesięcznie”. Skąd nagła zmiana decyzji i aż dziesięciokrotne obniżenie pułapu wydatków? Spytaliśmy o to Centrum Informacyjne Sejmu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi.

Pozostało 82% artykułu
Polityka
Nowy sondaż prezydencki: Wybór KO bez wpływu na wynik wyborów prezydenckich?
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu