Doszło do tego po długich negocjacjach.
O transferze spekulowano już od kilku miesięcy. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", negocjacje rozpoczęły się jeszcze przed wyborami samorządowymi. – Rozmowy trwały długo, bo w wyborach na prezydenta Łodzi byłem niezależnym kandydatem, a później potrzebowałem odpoczynku – tłumaczy Godson. Jak przyznaje nowy poseł ludowców, do zasilenia szeregów PSL skłoniły go większe możliwości działalności sejmowej, jakie daje klub. – Posłom niezrzeszonym trudniej skutecznie działać – wyjaśnia. Podkreśla też, że spośród wszystkich partii PSL wydawało mu się najbliższe. – Zwłaszcza w kwestiach moralnych. Tu jestem nieugięty, a w PSL nie ma dyscypliny w tych sprawach – mówi. – Poza tym mamy system wyborczy, w którym nie można samodzielnie kandydować do Sejmu, tylko z jakiegoś ugrupowania – dodaje.
Z naszych informacji wynika, że Godson dostanie miejsce na liście w Łodzi. – Ale nie musi to być wcale jedynka – zastrzega jeden z ludowców, którzy uczestniczyli w negocjacjach. – On miał w Łodzi bardzo dobre wyniki, więc może sobie poradzić nawet z dalszego miejsca – dodaje. Sęk w tym, że Łódź to dla PSL jeden z najtrudniejszych okręgów. W ostatnich czterech wyborach parlamentarnych ludowcy ani razu nie zdobyli tam mandatu. Start z jednego z okolicznych okręgów jest jednak wykluczony. – Tam obsada jest już zbyt mocna – twierdzi nasz informator.
– Na razie jest zaproszenie do klubu i kandydowania. O miejscach jeszcze nie rozmawialiśmy – komentuje Godson.