Rusłan Szoszyn: Jak Zachód stracił Gruzję?

Integracja kaukaskiego państwa z instytucjami Zachodu trwała tak długo, że kraj zdążył zboczyć na własną, autorytarną drogę. To wcale nie oznacza, że będzie rządził tam Władimir Putin.

Publikacja: 29.10.2024 15:05

Premier Gruzji Irakli Kobakhidze z Viktorem Orbánem

Premier Gruzji Irakli Kobakhidze z Viktorem Orbánem

Foto: Vano Shlamov/AFP

Od kilku dni z ust wielu europejskich polityków (w tym również polskich) możemy usłyszeć, że w Gruzji rządzi prorosyjska partia fałszująca wybory parlamentarne i że waży się los kraju, który ostatecznie będzie musiał wybierać pomiędzy Rosją a Zachodem.

Czytaj więcej

Duda o wyborach w Gruzji: Doszło do sfałszowania. Pytanie, jaka była tego skala

To jednak uproszczenie. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Rada Europejska przyznała Gruzji status kandydata do Unii Europejskiej. Czy nie rządziła nią wówczas ta sama partia, która wygrała ostatnie wybory?

Proeuropejski oligarcha z majątkiem, którego dorobił się w Rosji

Gruzińskie Marzenie rządzi od 12 lat i przez ten cały czas krajem z tylnego fotela kieruje miliarder Bidzina Iwaniszwili (na początku rządów swojej partii był premierem), który majątku dorobił się po upadku Związku Radzieckiego w Rosji. Przez lata zdążył zabetonować gruzińską scenę polityczna, podporządkować wszystkie organy władzy publicznej i większość mediów. Rozliczył swojego głównego konkurenta politycznego Micheila Saakaszwilego (siedzi w więzieniu), który jeszcze w 2005 roku, będąc premierem (a później prezydentem), rozpoczął zbliżenie kraju z UE i NATO. A później z hukiem stracił władzę.

Czytaj więcej

Budapeszt w Tbilisi. Dokąd popłynie Gruzja?

Iwaniszwili jednak formalnie nigdy nie powrócił do zerwanych po wojnie w 2008 roku stosunków dyplomatycznych z Rosją, nie uznał okupacji Abchazji i Osetii Południowej, z drogi euroatlantyckiej integracji nie zboczył. Co więcej, przez lata jego Gruzińskie Marzenie było partnerem dla instytucji Zachodu (wspólne ćwiczenia wojskowe w ramach współpracy z sojuszem, podpisana umowa stowarzyszeniowa z UE, a w konsekwencji nadanie statusu kandydata). To za rządów tej partii Unia Europejska zniosła dla Gruzinów wizy i otworzyła swój rynek.

Szczyt integracji Gruzji z Zachodem już został osiągnięty

I wygląda na to, że szczyt integracji Tbilisi z Zachodem został właśnie osiągnięty. Iwaniszwili zdaje sprawę z tego, że cokolwiek by zrobił, jego kraj w namacalnej przyszłości i tak nie zostanie przyjęty do NATO (ma też przykład Ukrainy). Z systemem, który zbudował w Gruzji, nie ma też szans na członkostwo w UE. Nie tylko dlatego, że Gruzja jest bardziej skorumpowana od Ukrainy czy Mołdawii (w ubiegłorocznym zestawieniu Transparency International pozostawia te kraje daleko w tyle pod względem korupcji), lecz dlatego, że zdecydowana większość państw UE nie będzie chciała mieć „kaukaskich Węgier” w Parlamencie Europejskim. Nieprzypadkowo do Tbilisi z wizytą gratulacyjną udał się wyłącznie Viktor Orbán.

Dokąd zmierza Gruzja? 

Gruzinów mocno przeraziła agresja Rosji nad Dnieprem. Partia władzy sprytnie to wykorzystała w czasie kampanii wyborczej, strasząc rodaków wojną, której sami doświadczyli kilkanaście lat temu. Do sankcji Zachodu władze w Tbilisi też nie dołączyły, bo dzisiaj Rosja jest drugim (po Turcji) najważniejszym partnerem handlowym Gruzji. Przez ten kraj sprowadzono do Rosji m.in. tysiące samochodów zachodnich marek. Po za tym setki tysięcy rosyjskich turystów spędzają tam wakacje i zasilają tamtejszą gospodarkę. 

I wygląda na to, że taki układ odpowiada znacznej części gruzińskiego społeczeństwa. Wyniki exit poll, do których odwoływała się opozycja, pokazywały, że Gruzińskie Marzenie i tak miało ponad 40 proc. poparcia. Nie bez znaczenia pozostają też powiązania partii władzy z wpływowym Gruzińskim Kościołem Prawosławnym. Czy wynik wyborów został sfałszowany? To będą musieli ocenić obserwatorzy międzynarodowi. 

Czytaj więcej

Gruzja. Incydenty przed lokalami wyborczymi, prezydent apeluje do szefa MSW

Jedno jest pewne – Zachód już nie ma nic do zaoferowania obecnemu rządowi w Tbilisi. Gruzińskie Marzenie też nie zamierza się reformować. Dokąd więc oligarcha poprowadzi kraj? 

Wznowienie stosunków dyplomatycznych z Moskwą (bez zwrotu okupowanych terenów) jest mało prawdopodobne, bo to zmiotłoby rząd ze sceny politycznej. Będą handlować, gościć rosyjskich turystów, ale nic po za tym. Pójdą własną, trzecią drogą, którą świetnie obrazuje obecne położenie Gruzji na mapie. Coś pomiędzy mocno autorytarnym Azerbejdżanem i demokratyczną Armenią. 

Od kilku dni z ust wielu europejskich polityków (w tym również polskich) możemy usłyszeć, że w Gruzji rządzi prorosyjska partia fałszująca wybory parlamentarne i że waży się los kraju, który ostatecznie będzie musiał wybierać pomiędzy Rosją a Zachodem.

To jednak uproszczenie. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Rada Europejska przyznała Gruzji status kandydata do Unii Europejskiej. Czy nie rządziła nią wówczas ta sama partia, która wygrała ostatnie wybory?

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala