Od kilku dni z ust wielu europejskich polityków (w tym również polskich) możemy usłyszeć, że w Gruzji rządzi prorosyjska partia fałszująca wybory parlamentarne i że waży się los kraju, który ostatecznie będzie musiał wybierać pomiędzy Rosją a Zachodem.
Czytaj więcej
Jest konieczne, żeby zorientować się na jaką skalę mogło dojść do zafałszowania wyborów w Gruzji. Bo, że doszło do zafałszowania, specjalnej wątpliwości nie ma, jeśli słyszymy o tym, jakich metod tam używano. Pytanie, jaka była tego skala - powiedział prezydent Andrzej Duda na antenie Radia ZET.
To jednak uproszczenie. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Rada Europejska przyznała Gruzji status kandydata do Unii Europejskiej. Czy nie rządziła nią wówczas ta sama partia, która wygrała ostatnie wybory?
Proeuropejski oligarcha z majątkiem, którego dorobił się w Rosji
Gruzińskie Marzenie rządzi od 12 lat i przez ten cały czas krajem z tylnego fotela kieruje miliarder Bidzina Iwaniszwili (na początku rządów swojej partii był premierem), który majątku dorobił się po upadku Związku Radzieckiego w Rosji. Przez lata zdążył zabetonować gruzińską scenę polityczna, podporządkować wszystkie organy władzy publicznej i większość mediów. Rozliczył swojego głównego konkurenta politycznego Micheila Saakaszwilego (siedzi w więzieniu), który jeszcze w 2005 roku, będąc premierem (a później prezydentem), rozpoczął zbliżenie kraju z UE i NATO. A później z hukiem stracił władzę.