– Pozdrawiam premiera Iraklija Kobachidzego i (jego partię) Gruzińskie Marzenie z przekonującą wygraną na parlamentarnych wyborach – ogłosił węgierski premier Viktor Orbán jeszcze w sobotę, nie czekając nawet na ogłoszenie przez gruzińską Centralną Komisję Wyborczą choćby wstępnych wyników głosowania.
Czyja radość, czyj smutek po wyborach
Z wyników wyborów ucieszył się również Kreml. Wygrana bowiem rządzącego Gruzińskiego Marzenia oznacza jeszcze większe oddalanie się Tbilisi od Unii Europejskiej. Bruksela już w lipcu zawiesiła negocjacje w sprawie przystąpienia do Unii.
Czytaj więcej
Centralna Komisja Wyborcza Gruzji poinformowała, że po przeliczeniu głosów z ok. 97,8 proc. lokali wyborczych wybory parlamentarne wygrywa rządząca partia Gruzińskie Marzenie z wynikiem 54,24 proc. Dwie opozycyjne partie ogłosiły z kolei, że nie uznają wyniku wyborów.
Za to cztery największe opozycyjne partie odmówiły uznania oficjalnych, ogłoszonych w niedzielę, rezultatów. – Wybory skradziono. To jest konstytucyjny przewrót, Gruzińskie Marzenie jest jego autorem – oświadczył Nika Gwaramia, lider Koalicji na rzecz Zmian.
Dziwne różnice w wynikach głosowania
Według oficjalnych wyników rządząca partia dostała 56 proc. głosów i może rządzić samodzielnie. Do parlamentu wejdą jeszcze cztery opozycyjne ugrupowania.