„Gazeta Wyborcza” poinformowała, że referendum odbyło się w dniach 11-12 października. Głosujący mieli do wyboru cztery scenariusze – musieli je oznaczyć w kolejności od najbardziej do najmniej pożądanego. W pierwszym zaproponowano opuszczenie Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy i utworzenie samodzielnego koła parlamentarnego. W drugim – pozostanie w sejmowej koalicji z Nową Lewicą oraz w opozycji do rządu, czyli utrzymanie status quo.
Kolejne dwa scenariusze zakładały rozpoczęcie negocjacji w sprawie wejścia do rządu. W jednym przypadku niepowodzenie takich rozmów miałoby oznaczać pozostanie w klubie Lewicy, w drugim – jego opuszczenie i założenie samodzielnego koła parlamentarnego.
Co dalej z partią Razem? Referendum ujawniło podział
Według dziennika w referendum udział wzięło ponad 800 osób z ok. 3 tys. uprawnionych do głosowania członków partii Razem. Za opuszczeniem klubu Lewicy zagłosowało 397 osób. Druga największa grupa głosujących (172 członków) opowiedziała się za rozpoczęciem negocjacji w sprawie wejścia do rządu – ale w przypadku fiaska zerwaniem koalicji z Lewicą. „To oznacza, że zwyciężyła opcja promowana przez Adriana Zandberga razem z Marceliną Zawiszą i Maciejem Koniecznym” – pisze „GW”, zaznaczając, że druga frakcja, której przewodzi Magdalena Biejat, jest „gotowa iść na kompromisy pod warunkiem realizacji strategicznych dla lewicy postulatów”. Za rozpoczęciem rozmów w sprawie wejścia do rządu opowiedziało się łącznie 424 członków partii, ponad połowa głosujących, tyle że wskazując różne scenariusze w przypadku ich niepowodzenia.
Czytaj więcej
– Kilka lat temu, kiedy władzę obejmował drugi rząd Morawieckiego, mówiłem w Sejmie o grzechach PiS (...) Wtedy ci, którzy dziś rządzą, bili mi brawo. Ja zdania nie zmieniłem - mówi Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem, komentując rządową propozycję budżetu.
Najmniej głosujących jest za utrzymaniem obecnej sytuacji, w której partia Razem jest w koalicyjnym klubie parlamentarnym z Nową Lewicą, ale jednocześnie pozostaje w opozycji do rządu Donalda Tuska. „Kluczowe będzie więc głosowanie nad zmianą przywództwa w partii, które ma się odbyć pod koniec października” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.