W niedzielę wybory w Brandenburgii. To dobre miejsce dla radykałów. Na Tik Toku króluje AfD

Brandenburgia. W żadnym innym landzie nie ma takich nierówności społecznych. Młodzi wyborcy korzystają głównie z Tik Toka, a tam króluje AfD.

Publikacja: 22.09.2024 16:00

We wschodnich Niemczech spora część mieszkańców, blisko połowy, manifestuje niechęć do partii mainst

We wschodnich Niemczech spora część mieszkańców, blisko połowy, manifestuje niechęć do partii mainstreamowych, są podatni na hasła ugrupowań antysystemowych, populistycznych.

Foto: JOHN MACDOUGALL / AFP

Korespondencja z Poczdamu
Dlaczego tak wielu Niemców na wschodzie popiera partie antysystemowe, radykalne, szczególnie Alternatywa dla Niemiec (AfD)?

To pytanie powróciło w związku z niedzielnymi wyborami w Brandenburgii, landzie otaczającym ze wszystkich stron stolicę Niemiec, Berlin (który też jest landem), i mającym znaczną część niemieckiej granicy z Polską.

W Poczdamie jest wyjątkowo dużo milionerów, ale w Brandenburgii są regiony, gdzie jedna trzecia ma najniższe płace. Tam silna jest AfD

Brandenburgia statystycznie jest bogatsza niż większość pozostałych landów leżących na terenie byłej NRD. Bogactwo skupione jest jednak blisko granic Berlina i to nie wszystkich. 

Czytaj więcej

Kolejne ważne wybory na wschodzie Niemiec. Brandenburgia szczególnie prorosyjska

- W pasie przy stolicy Niemiec jest wiele dobrze działających przedsiębiorstw. Wielu ludzi z powodów zawodowych codziennie kursuje z Brandenburgii do Berlina lub odwrotnie, panuje tu wielka mobilność. Ale w żadnym innym niemieckim landzie nie ma takich różnic społecznych, są tu regiony, gdzie około 30 proc. zatrudnionych zarabia tak mało, że ledwo mogą utrzymać siebie i rodzinę. A z drugiej strony w stolicy landu, Poczdamie, jest wyjątkowo wielu milionerów, podobnie jest w sąsiednich gminach, jak Kleinmachnow, właściwie nie ma tam bezrobocia. Te regiony przylegają do Berlina od południa, a tuż obok, na wschodniej granicy niemieckiej stolicy są miejsca, gdzie ze znalezieniem pracy jest kłopot, a ta, która jest, to często z tych najgorzej płatnych. Dalej od Poczdamu są regiony z poważnymi problemami strukturalnymi. I tam jest zazwyczaj mocna AfD - mówi „Rzeczpospolitej” prof. Roland Verwiebe, socjolog z Uniwersytetu w Poczdamie. Jeden z niewielu we wschodnich Niemczech naukowców na wysokim stanowisku, który pochodzi z byłej NRD (urodził się w 1971 roku we wschodnim Berlinie).

Socjolog prof. Verwiebe: poglądy znacznej części Niemców rozjechały się z oficjalną polityką Niemiec

We wschodnich Niemczech spora część mieszkańców, blisko połowy, manifestuje niechęć do partii mainstreamowych, są podatni na hasła ugrupowań antysystemowych, populistycznych – oprócz skrajnie prawicowej AfD, także powstałego na początku roku Sojuszu Sahry Wagenknecht (BSW), który łączy skrajnie lewicowy program społeczny z elementami bardzo konserwatywnymi, narodowymi i eurosceptycznymi. W tym sprzeciwem wobec niekontrolowanej imigracyjnej. 

Czytaj więcej

Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?

Jak podkreśla prof. Verwiebe, poglądy znacznej części Niemców rozjechały się z oficjalnym stanowiskiem Niemiec. Dotyczy to imigracji. I polityki wobec wojny na Ukrainie - w tej kwestii w całych Niemczech połowa chciałaby zawieszenia broni i negocjacji, czyli tego, co głoszą AfD i BSW, a we wschodnich landach dwie trzecie.  

Ludzie stawiają sobie pytanie: Co, znowu mam głosować na te partie, które rządzą w różnych konstelacjach od zawsze?

- Nagromadziło się wiele kryzysów, wiele rzeczy źle funkcjonuje, na prowincji nie ma już właściwie komunikacji publicznej, kolej przeżywa wielki kryzys. Fundamentalny jest problem z mieszkaniami. Ten, co ma normalne wynagrodzenie, nie może sobie pozwolić na mieszkanie w większym mieście, a dojazd z dalszych miejscowości trwa coraz dłużej. Na to nakłada się temat imigracyjny, bo przybysze stają się konkurencją na rynku mieszkaniowym i rynku pracy. Dlatego ludzie stawiają sobie pytanie: co, mam znowu wybrać CDU albo SPD? - mówi prof. Verwiebe.

I dodaje, że połowa Niemców coraz krytyczniej patrzy na demokrację. A całą dotychczasową politykę coraz więcej ludzi, zwłaszcza na wschodzie, postrzega jako coś oderwanego, elitarnego. Ci sami rządzą w różnych konstelacjach od 1949 roku, a na wschodzie od zjednoczenia.

70 procent treści politycznych na niemieckojęzycznym Tik Toku pochodzi od AfD i jej sympatyków

Socjolog z uniwersytetu w Poczdamie bada wpływ nowych mediów na postawy wyborców. Najważniejszy wniosek: młodzi – ci, którzy po raz pierwszy czy drugi mogą głosować – dowiadują się o polityce prawie wyłącznie z Tik Toka, także tam oglądają filmiki o imigrantach.

- 70 procent politycznych treści na niemieckojęzycznym Tik Toku pochodzi od AfD i jej sympatyków. Tradycyjnie partie nie odgrywają tam żadnej roli, na drugim miejscu jest BSW - mówi Roland Verwiebe.

Czy głoszone przez AfD hasło „reemigracji” to zapowiedź czystki etnicznej, wygania milionów ludzi?

W Brandenburgii AfD jest szczególnie ekstremistyczna. To w stolicy landu, Poczdamie, odbyło się pod koniec zeszłego roku spotkanie prawicowych radykałów, nie tylko z AfD, na którym omawiano sprawę „reemigracji”, w tym, jak opisał to parę miesięcy później jeden z portali śledczych, wydalania „nieintegrujących się” obywateli Niemiec imigranckiego pochodzenia. Przez Niemcy przetoczyły się potem wielkie manifestacje przeciw skrajnej prawicy oraz pojawiły się hasła delegalizacji AfD i pozbawienia prawa kandydowania w wyborach najradykalniejszych liderów AfD.

W kampanii wyborczej brandenburska AfD też posługiwała się hasłem reemigracji. - Ale chodzi wyłącznie o odsyłanie tych, co nie uzyskali azylu i powinni być deportowani. W naszym landzie takich jest 10 tysięcy. To bzdura, że chcemy się pozbyć wszystkich cudzoziemców - mówi „Rzeczpospolitej” Steffen John, poseł AfD do brandenburskiego landtagu. 

Czytaj więcej

Reemigracja. AfD powołuje się na tajny plan Helmuta Kohla

Jednak część ekspertów podejrzewa, że celem AfD jest przeprowadzenie swoistej czystki etnicznej i że partia ukrywa, co rozumie pod hasłem reemigracji. - Podczas publicznej debaty wyborczej kobieta spytała posłankę AfD do landtagu Lenę Cotré, czy jej pochodzący z Egiptu mąż będzie musiał opuścić Niemcy? Cotré odpowiedziała, że nie wie, bo nie zna jej męża. Co oznacza, że owszem, on także może być poddany reemigracji - mówi „Rzeczpospolitej” prof. Gideon Botsch, szef placówki zajmującej się antysemityzmem i prawicowym ekstremizmem w Centrum Studiów Europejsko-Żydowskich im. Mosesa Mendelssohna w Poczdamie.

- Wcześniej terminu „reemigracja” używano wobec Żydów i innych prześladowanych przez nazizm, którzy po zakończeniu wojny wracali do Niemiec. To szczególnie kontrastuje z politycznym programem wydalania z Niemiec milionów ludzi z powodów etnicznych - dodaje prof. Botsch. 

Tekst powstał dzięki stypendium dziennikarskiemu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej

Korespondencja z Poczdamu
Dlaczego tak wielu Niemców na wschodzie popiera partie antysystemowe, radykalne, szczególnie Alternatywa dla Niemiec (AfD)?

To pytanie powróciło w związku z niedzielnymi wyborami w Brandenburgii, landzie otaczającym ze wszystkich stron stolicę Niemiec, Berlin (który też jest landem), i mającym znaczną część niemieckiej granicy z Polską.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala