Za rekordem frekwencyjnym ostatnich wyborów parlamentarnych stoi nie tylko mobilizacja młodych oraz kobiet ale również ułatwienia jakie przyniósł nam Centralny Rejestr Wyborców - pozwolił on głosować nam w dowolnym okręgu wyborczym w kraju bez meldunku, na deklarację za jednym kliknięciem myszką w internecie. Z danych ministerstwa cyfryzacji, jakie otrzymała „Rzeczpospolita” wynika, że skorzystało z tego aż 1 milion 91 tys. 170 wyborców, głównie młodych od 18 do 35 roku życia, z czego 835 tys. osób zmieniło gminę w której chcieli zagłosować — stanowili oni blisko trzy czwarte osób, które zmieniły miejsce głosowania na wybory parlamentarne 15 października. Rekord padł w gminie Cisna na Podkarpaciu, gdzie jednorazowo do rejestru dopisało się 840 osób co stanowiło aż 29 proc. liczby mieszkańców. Na drugim miejscu był Sulejówek — 17 proc. Tylko w czterech gminach na 2,5 tys. nie dokonano zmian w rejestrze — to m.in. Sosnowice i Przytuły.
Młody klika i głosuje
W przedziale wieku 18-26 lat miejsce głosowania zmieniło 164 tys. 300 kobiet i 111 tys. 480 mężczyzn, w grupie 27-35 lat — 200 tys. kobiet 390 i 180 tys. 420 mężczyzn a w wielu 36-46 lat — 110 tys. 440 kobiet i 129 tys. 250 mężczyzn. Powyżej 47 roku życia skala ta drastycznie spada — w sumie do 194 ty. 890 wyborców kobiet i mężczyzn.
Czytaj więcej
W obecnym systemie głosowanie za granicą zupełnie mija się z celem – pisze specjalista z Fundacji Bronisława Geremka.
- Ponad milion osób zmieniło miejsce głosowania? To aż co 20 osoba! Skala zjawiska jest zaskakująco duża - ocenia te dane prof. UJ Jarosław Flis, socjolog i komentator polityki. W tegorocznych wyborach zagłosowało ponad 21 mln z 29 mln Polaków uprawnionych do głosowania. 15 października frekwencja wyborcza wyniosła 74,38 proc. i była rekordowa w historii. Zdaniem prof. Flisa, dane z Centralnego Rejestru Wyborców pokazują, że usprawnienie techniczne napędziło głosujących do urn. - Warto sobie zadać pytanie, ilu z nich nie wzięłoby udziału gdyby musieli zgłosić się do gminy, wypełnić zaświadczenie, odstać w kolejce. Jestem przekonany, że znaczna część tych osób doceniła ułatwienia i przysłużyła się frekwencji - dodaje ekspert.
System pomógł samorządom
Zmiany w spisie wyborców, dzięki e-rejestrowi wyborców dokonywał system, a nie gminny urzędnik i przepisać się do innej gminy można było nawet trzy dni przed wyborami. System powstał by usprawnić pracę samorządom, ale też by zwalczyć patologię - tzw. migrację martwych dusz. Dotychczas zmiany musiał nanieść ręcznie urzędnik, a wyborca musiał udowodnić że np. w Warszawie mieszka, np. pokazać umowę najmu mieszkania (urzędnicy również wyrywkowo weryfikowali adresy). Dziś, w nowym systemie wymógł ten pozostał, tyle że martwy. Jak mówił nam Krzysztof Iwaniuk, prezes Związku Gmin Wiejskich RP, wójt Terespola bez meldunku, nawet tymczasowego nie można zweryfikować kogoś czy rzeczywiście mieszka w danej gminie. Jego zdaniem to niebezpieczne narzędzie do manipulacji wynikiem wyborczym. System wyborczy w Polsce premiuje głosy z mniejszych okręgów