W koalicji rządowej od dawna spierają się, jak zasypać dziurę budżetową. W mediach nie brak z tego powodu spekulacji na temat rozpadu koalicji. Zwracają uwagę, że jeżeli nawet tak się nie stanie, to SPD, Zieloni oraz liberałowie z FDP nie będą już w stanie odbudować zaufania koniecznego dla sprawowania dalszych rządów, czyli jeszcze przez dwa lata.
Nie chodzi już wyłącznie o to, gdzie znaleźć brakujące 17 mld euro w budżecie wynoszącym 470 mld, co teoretycznie powinno być możliwe. Rzecz dotyczy tego, czy Niemcy stać na utrzymywanie wydatków socjalnych na niebotycznym poziomie.
Niemcy. Państwo opiekuńcze fundamentem dobrobytu
O ich redukcji nie chce słyszeć SPD kanclerza Scholza. W celu ratowania budżetu możliwe jest zwiększenie dochodów poprzez podniesienie podatków. Ale na to nie godzą się liberałowie z FDP. Pozostaje obejście zapisanego w konstytucji tzw. hamulca zadłużenia, czyli zakazu zaciągania nowych pożyczek. Temu też sprzeciwia się FDP, a opozycyjna CDU/CSU grozi kolejną skargą do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj więcej
Coraz częściej w RFN pojawiają się głosy na temat rewizji niezwykle liberalnych przepisów dotyczących usług seksualnych. Do zmiany prawa zapewne nie dojdzie.
To właśnie jego orzeczenie wydane niedawno w wyniku skargi obu partii chadeckich uniemożliwiło przesunięcie 60 mld euro niewykorzystanych w funduszu covidowym na finansowanie innych wydatków. Powstała luka, którą udało się już zredukować do 17 mld. Na tym wyczerpała się inwencja koalicji. Powstał impas, a spór dotknął korzeni niemieckiego modelu społecznej gospodarki rynkowej.