Marine Le Pen już nie przeraża Francuzów

Liderka Zjednoczenia Narodowego się nie zmieniła. Ale zmienili się Francuzi. Przestali się obawiać, że skrajna prawica stanowi zagrożenie dla demokracji, i uważają, że ma prawo przejąć władzę.

Publikacja: 08.12.2023 03:00

Dla 48 proc. Francuzów Marine Le Pen reprezentuje „patriotyczną prawicę przywiązaną do tradycyjnych

Dla 48 proc. Francuzów Marine Le Pen reprezentuje „patriotyczną prawicę przywiązaną do tradycyjnych wartości”

Foto: Miguel MEDINA/AFP

Instytut badania opinii społecznej Verian-Epoka (dawny Kantar Public) od 40 lat zadaje ankietowanym te same pytania odnośnie do założonego przez Jeana-Marie Le Pena ugrupowania, które kiedyś nosiło nazwę Frontu Narodowego. Tegoroczna edycja, publikowana jednocześnie przez dziennik „Le Monde” i radio France Info, przynosi liczby, które muszą niepokoić nie tylko Francję, ale i całą Unię.

Nad Sekwaną od zarania ruchu lepenowskiego istniało pojęcie kordonu sanitarnego: żadne liczące się ugrupowanie nie było gotowe wejść z nim w koalicję. Ale to już może być przeszłość. Po raz pierwszy więcej (43 proc.) Francuzów uważa, że Zjednoczenie Narodowe (ZN) „ma potencjał”, by utworzyć rząd, podczas gdy już tylko dla 39 proc. powinien on zawsze pozostać w opozycji. Równocześnie do 41 proc. spadł udział tych, którzy sądzą, że partia Marine Le Pen stanowi „niebezpieczeństwo” dla kraju, podczas gdy 45 proc. ma odwrotną ocenę.

Czytaj więcej

Prawica na fali w Europie

Jednocześnie już tylko 38 proc. Francuzów (najmniej od początku badań w 1984 roku) przyznaje, że „nie zgadza się zarówno z analizą sytuacji kraju, jak i propozycjami jej poprawy przez Le Pen”, podczas gdy 46 proc. podziela przynajmniej diagnozę kondycji Francji szefowej ZN (w tym 18 proc. także jej program przezwyciężenia problemów).

Bardziej precyzyjnie: już tylko dla 34 proc. pytanych ZN to ugrupowanie „ksenofobiczne, skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne”, podczas gdy 48 proc. uważa, że chodzi o siłę „patriotyczną, przywiązaną do tradycyjnych wartości”. Szczególnie ciekawa jest odpowiedź na to pytania w gronie wyborców Republikanów. Tu 73 proc. zgadza się z tą drugą oceną, a tylko 16 proc. z pierwszą (11 proc. nie ma zdania). To szokujące, bo mowa o partii gaullistowskiej, podczas gdy Le Pen jest spadkobierczynią środowisk związanych z kolaborującym z Hitlerem reżimem marszałka Philippe’a Pétaina, arcywroga generała Charles’a De Gaulle’a. Jak pokazuje sondaż, te różnice zupełnie się we francuskim społeczeństwie zatarły.

Jednak także oceny wyborców Renaissance, partii Emmanuela Macrona, muszą zaskakiwać. Tu aż 51 proc. widzi w ZN „partię prawicy patriotycznej”, podczas gdy jedynie 45 proc. „ugrupowanie ksenofobiczne i nacjonalistyczne”. Tymczasem od zdobycia Pałacu Elizejskiego w 2017 roku prezydent opierał pozycję polityczną na polaryzacji między jego własnymi, proeuropejskimi i liberalnymi ocenami a Le Pen. Liczył, że w ten sposób ma gwarancję pozostania u władzy, bo wedle jego idei skrajna prawica nigdy nie wygra wyborów.

Sondaż pokazuje jednak, że w ten sposób Macron po części „wyhodował” ZN. Okazuje się bowiem, że dla 51 proc. ankietowanych to właśnie partia Marine Le Pen stanowi teraz „główną siłę opozycyjną”, podczas gdy tylko 20 proc. taką rolę przypisuje koalicji sił lewicowych Nupes Jeana-Luca Mélenchona, a 4 proc. Republikanom. W ten sposób istniejący od Wielkiej Rewolucji Francuskiej podział sceny politycznej na prawicę i lewicę znika. Teraz wybór leży między prawicą liberalną Macrona a populistyczną skrajną prawicą Le Pen. To bardzo destabilizuje francuską scenę polityczną.

Ostrzeżeniem, jakie ryzyko niesie strategia Macrona, były też wybory parlamentarne latem 2022 roku. Nie tylko prezydent stracił wtedy większość parlamentarną, ale ZN uzyskało drugi co do wielkości klub (88 posłów na 577) w ławach opozycji.

W swojej długiej karierze politycznej (trzykrotnie startowała już w wyborach prezydenckich) Marine Le Pen często zmieniała zdanie. Najbardziej znana jest jej wolta w sprawie euro: po spektakularnej przegranej w wyborach prezydenckich w 2017 roku zrozumiała, że taka idea przeraża bardzo wielu Francuzów, więc ją porzuciła. Nadal jednak jest ona zwolenniczką „preferencji narodowej” w zatrudnieniu, zamówieniach rządowych czy handlu, co jest całkowicie sprzeczne z fundamentami Unii Europejskiej. Chce je wprowadzić do konstytucji drogą referendum i ominąć w ten sposób wymóg superwiększości w Zgromadzeniu Narodowym.

Jednak w celu zdobycia przychylności także centrowego elektoratu koncentruje się teraz na innych tematach, jak drożyzna, pauperyzacja społeczeństwa czy brak bezpieczeństwa. To powoduje, ze Zjednoczenie Narodowe staje się dla coraz większej liczby Francuzów „normalnym” ugrupowaniem, a sama Le Pen wybiła się na pozycję faworytki w wyborach prezydenckich w 2027 roku.

Instytut badania opinii społecznej Verian-Epoka (dawny Kantar Public) od 40 lat zadaje ankietowanym te same pytania odnośnie do założonego przez Jeana-Marie Le Pena ugrupowania, które kiedyś nosiło nazwę Frontu Narodowego. Tegoroczna edycja, publikowana jednocześnie przez dziennik „Le Monde” i radio France Info, przynosi liczby, które muszą niepokoić nie tylko Francję, ale i całą Unię.

Nad Sekwaną od zarania ruchu lepenowskiego istniało pojęcie kordonu sanitarnego: żadne liczące się ugrupowanie nie było gotowe wejść z nim w koalicję. Ale to już może być przeszłość. Po raz pierwszy więcej (43 proc.) Francuzów uważa, że Zjednoczenie Narodowe (ZN) „ma potencjał”, by utworzyć rząd, podczas gdy już tylko dla 39 proc. powinien on zawsze pozostać w opozycji. Równocześnie do 41 proc. spadł udział tych, którzy sądzą, że partia Marine Le Pen stanowi „niebezpieczeństwo” dla kraju, podczas gdy 45 proc. ma odwrotną ocenę.

Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta
Polityka
Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu
Polityka
Nietypowa próba rakietowa Korei Północnej. Pociski spadły na terytorium kraju
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?