Partia Demokratyczna świętuje wiele zwycięstw po ubiegłotygodniowych wyborach, ma jednak tyle samo zmartwień. Senator Joe Manchin III, konserwatywny demokrata z Zachodniej Wirginii, oświadczył w ubiegłym tygodniu, że nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję.
– Po wielu miesiącach rozważań i długich rozmowach z rodziną uważam w głębi serca, że osiągnąłem to, co miałem zamiar dla Zachodniej Wirginii. Podjąłem jedną z najcięższych decyzji w życiu – powiedział w oświadczeniu nagranym na wideo.
Szukając wyjścia
Senator Manchin zasłynął z umiejętności dogadywania się z republikanami, ale również z utrudniania demokratom realizacji ich celów, szczególnie jeżeli dotyczyły liberalnych priorytetów. Mimo wszystko jego odejście to poważny cios dla demokratów. Stracą jednego senatora, a co za tym idzie przewagę w Senacie, jeżeli nie uda im się przejąć miejsca w którymś ze stanów, obecnie reprezentowanych przez republikanina.
Czytaj więcej
Demokratyczny senator Joe Manchin mówi, że bierze pod uwagę przejście do partii niezależnej. Są też pogłoski, że z jej ramienia może się ubiegać o fotel prezydencki.
Mało kto liczy na to, że następcą Machina w mocno konserwatywnej Zachodniej Wirginii będzie demokrata. Manchin, który wcześniej przez sześć lat był gubernatorem tego stanu, uważany jest za jedynego demokratę, który miałby szansę, choć mocno niepewną, utrzymania tego stanowisko w rękach Partii Demokratycznej. Obecne sondaże wskazują na republikańskiego gubernatora Jima Justice’a jako faworyta przyszłorocznych wyborów do Senatu w Zachodniej Wirginii.