- Uprzedzam o osobistej odpowiedzialności za zakup zagranicznych samochodów – groźnie odezwał się szef władz Mordowii Artiom Zdunow.
Miejscowi urzędnicy postanowili bowiem kupić sobie Toyotę Camry i furgonetkę Mercedesa. By nikt się nie zorientował w ogłoszeniu o przetargu przemieszali w nazwach samochodów litery z alfabetu łacińskiego (w którym w Rosji zwyczajowo podawane są nazwy zachodnich samochodów) z cyrylicą.
Ale Zdunow unieważnił przetarg, bowiem jeszcze na początku sierpnia Władimir Putin kazał urzędnikom kupować rosyjskie. – Powiedziałem, że (…) wszyscy urzędnicy powinni jeździć rodzimymi samochodami – ogłosił prezydent.
Skromny, chiński luksus
- Gdzieś będzie skromniej, im szybciej (tym lepiej) – nic strasznego. Całe to nasze wspaniałe urzędnictwo powinno rozumieć, że należy dążyć do rozwoju ojczystych marek – wyjaśniał.
„Urzędnictwo” na razie wzięło na przeczekanie. W Orle czy syberyjskim Tiumeniu oświadczyli, że się nie przesiądą, bo na razie działają wszystkie służbowe samochody (a są one zagraniczne) i nie ma potrzeby kupowania nowych. Ulubionymi samochodami urzędników w całej Rosji są mercedesy, lexusy i BMW.