Wizję nawiązującą do Jedwabnego Szlaku sprzed przeszło 2 tys. lat Xi Jinping przedstawił we wrześniu 2013 w Astanie. Polska przystąpiła do tego przedsięwzięcia niedługo później.
W ciągu dziesięciu lat z wielkich zapowiedzi niewiele jednak wyszło. Jedna z nich zakładała, że Chiny wprowadzą ułatwienia dla polskiego eksportu. Jednak w zeszłym roku polski eksport (13 mld dol.) był wciąż 11 razy mniejszy od importu z ChRL (146 mld USD) i stanowił ledwie 1,2 proc. sprzedaży naszego kraju za granicą.
Czytaj więcej
Dziesięć lat temu Xi Jinping ogłosił największy projekt rozbudowy infrastruktury w historii. Jeden Pas i Jedna Droga skończył się jednak tragedią dla większość państw świata.
Nic nie wyszło też z faraońskich planów rozbudowy na koszt Chińczyków infrastruktury transportowej, w tym budowy „suchego portu” w Łodzi, która miałaby się przekształcić w „bramę do Europy” dla chińskiego biznesu. Łączna wartość inwestycji z Chin nie dochodzi do półtora miliarda dolarów, kropla w morzu zaangażowania nad Wisłą takich krajów, jak Niemcy, Francja czy Stany Zjednoczone. Sporadycznie zdarzają się większe transakcje jak przejęcie przez chiński Tencent wrocławskiego producenta gier komputerowych Techland, ale nie ma to nic wspólnego z Jednym Pasem i Jedną Drogą.
Przełomu nie przyniosło też przystąpienie Polski do mającego siedzibę w Pekinie Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. Jednym z powodów jest sposób działania Chińczyków. Biznes finansowany z pieniędzy państwowych prowadzą tu również państwowe konglomeraty budowlane. Rozbudowane ponad miarę przez komunistyczny reżim, aby podtrzymywać wzrost gospodarczy, szukają pola działania za granicą w miarę, jak zapotrzebowanie na nowe projekty w kraju się kończy. Miejsca na otwarte przetargi tu nie ma, a warunki kredytowania przez Chiny są bardzo ciężkie. To powoduje, że przynajmniej do czasu, gdy Polska miała dostęp do unijnych (bezzwrotnych) środków pomocowych, oferta ChRL nie była dla nas atrakcyjna.