Magdeburg, stolica wschodnioniemieckiego landu Saksonia-Anhalt. To miasto przyciągało w weekend uwagę niemieckiej opinii publicznej. Setki osób demonstrowało tam pod hasłami „Naziści precz” i „Razem przeciw skrajnie prawicowej nienawiści”.
A w magdeburskim centrum targowym odbywał się zjazd skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), która w lipcowych sondażach ma rekordowe notowania, zajmuje w nich drugie miejsce, z poparciem od 19 do 22 procent Niemców. I cieszy się, że Friedrich Merz, szef CDU – najpopularniejszego w sondażach, również opozycyjnego ugrupowania – rozpętał debatę o zakończeniu izolacji AfD przez inne partie. Na razie na poziomie lokalnym.
Zjazd był związany z przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, choć AfD właściwie Unię Europejską odrzuca. Przynajmniej tę w dzisiejszym kształcie. – Ta UE musi umrzeć, żeby prawdziwa Europa mogła żyć – powiedział w Magdeburgu publicznej telewizji informacyjnej Phoenix Björn Höcke, lider radykalnego skrzydła AfD.
Czytaj więcej
Koniec izolacji skrajnej prawicy – zasugerował szef największej niemieckiej partii CDU, by zaraz zapewnić, że został źle zrozumiany.
To skrzydło jest w partii coraz silniejsze, właściwie w nim teraz dominuje. Dowiodły tego głosowania w czasie magdeburskiego zjazdu. Na głównego kandydata AfD w wyborach do PE wybrano większością dwóch trzecich Maximiliana Kraha, wspieranego przez Höckego. Zresztą wszystkie czołowe miejsca na liście partii obsadzili radykałowie. Niektórzy wprost opowiadają się za wystąpieniem Niemiec z Unii Europejskiej, a ci, którzy zakładają, że można w niej pozostać, to po to, by ją zmienić w twierdzę, chronioną przed napływem imigrantów.