Maksymalnie trzy tygodnie to czas, w jakim członkowie rządu powinni udzielić odpowiedzi na interpelacje poselskie. Jednak obecnie biją rekordy opóźnień – odnoszą się do pytań po kilku miesiącach, a czasem wcale. W precedensowy sposób z tą patologią chce walczyć Marek Biernacki, poseł Koalicji Polskiej. Jeśli interwencja marszałek Sejmu nie pomoże, zamierza zawiadomić prokuraturę – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
– Brak odpowiedzi na interpelację przez czas kilkakrotnie dłuższy, niż na to pozwalają przepisy, jest naruszeniem kodeksu karnego. To przestępstwo niedopełnienia obowiązków – mówi nam poseł Marek Biernacki. I uważa, że zjawisko stało się na tyle niepokojące i utrudniające wykonywanie poselskich obowiązków, że potrzeba zdecydowanych działań.
432 interpelacje czekają na odpowiedź
Interpelacje kierują do organów państwa – ministrów i premiera – zwłaszcza posłowie opozycji. Najwięcej w tej kadencji Sejmu adresowano do ministra zdrowia – ponad 7 tys., do premiera (5,7 tys.) i do ministra infrastruktury (blisko 4 tys.). Celują w tym posłowie KO z 22 tys. interpelacjami, od posłów PiS było ich 2,8 tys.
Czytaj więcej
Senat i ambasada USA chcą uniemożliwić przejęcie przez Chiny oraz inne obce państwa infrastruktury krytycznej w Polsce. Wciąż nie wiadomo, co zrobi PiS.
Zgodnie z regulaminem Sejmu (art. 193 ust 1) odpowiedź „jest udzielana w formie pisemnej nie później niż w terminie 21 dni od dnia otrzymania interpelacji”. Ostatnio coraz częściej to tylko teoria.