Komisja, która ma zbadać wpływ Rosji na bezpieczeństwo Polski, ma liczyć dziewięciu członków, podobnie jak komisja badająca dziką reprywatyzację w Warszawie. Z deklaracji publicznych po podpisaniu przez prezydenta ustawy wynika jednak jasno, że partie opozycji żadnych polityków do jej prac nie delegują. Za to przedstawiciele PiS przekonują, że komisja zacznie działać jeszcze przed wakacjami. Z naszych ustaleń wynika, że partia Jarosława Kaczyńskiego chce, by Sejm wskazał członków komisji już na najbliższym posiedzeniu, czyli w połowie czerwca. Nadal nie ma jeszcze w pełni ustalonego zestawu nazwisk jej członków ze strony PiS. Już wiele miesięcy temu do bojkotu komisji namawiali polityków opozycji przedstawiciele PO w sejmowych kuluarach. Te namowy przyniosły skutek.
Czytaj więcej
Rzeczniczka KE Sonya Gospodinova przekazała, że Komisja Europejska odnotowała podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich i będzie ją analizować - informuje RMF FM.
Tymczasem decyzja prezydenta Andrzeja Dudy już teraz zmieniła temat i optykę w prekampanii wyborczej. Dla PO decyzja głowy państwa stała się motorem napędzającym mobilizację zwolenników opozycji do uczestnictwa w marszu w niedzielę 4 czerwca, który ma być jednym z punktów zwrotnych w zmaganiach o Sejm i Senat.
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, uważnie obserwują to, co robi opozycja. Zwłaszcza ruchy dotyczące konsolidacji.
Np. lider Polski 2050 Szymon Hołownia zadeklarował w poniedziałek, że w marszu organizowanym przez PO w niedzielę wezmą udział jego ludzie. – Warszawski marsz 4 czerwca to już nie tylko manifestacja jednej partii, lecz rzecz o bezpieczeństwie narodowym; wezmą w nim udział nasi politycy, zwolennicy oraz struktury – powiedział Hołownia, który wcześniej był do tej idei nastawiony sceptycznie.