Między 6 a 9 czerwca 2024 roku odbędą się w krajach członkowskich UE wybory do Parlamentu Europejskiego. To niedawna decyzja ambasadorów państw członkowskich przy UE.
W Polsce oznacza to, że wybory do PE przypadną na 9 czerwca 2024 r. (niedziela). Pozostał do nich więc ponad rok. Z naszych rozmów zarówno z politykami PiS, jak i opozycji, wynika, że dziś wszystkie siły koncentrują się na wyborach do Sejmu i Senatu. – Układ kalendarzowy jest taki, że wybory do PE będą miały znaczenie przede wszystkim same w sobie – zauważa jeden z naszych rozmówców.
Inaczej było w 2019 roku, gdy wybory do PE w maju tamtego roku były swego rodzaju I turą wyborów do Sejmu. PiS pokazało pakiet propozycji społecznych właśnie przed tym wyborami (w formule tzw. piątki Kaczyńskiego). Teraz pierwsze w całym kalendarzu wyborczym są wybory do Sejmu, później przesunięte na wczesną wiosnę wybory samorządowe, a jeszcze później – wspominane wcześniej wybory do Parlamentu Europejskiego. To naturalnie ustawia cały kalendarz. Dopiero ostatnie w kolejności – w 2025 roku – są wybory prezydenckie.
Czytaj więcej
41 proc. ankietowanych zwolenników Prawa i Sprawiedliwości oceniło w sondażu United Surveys, że najlepszym kandydatem PiS na prezydenta, po zakończeniu drugiej kadencji Andrzeja Dudy, byłby premier Mateusz Morawiecki.
Co wynika z naszych rozmów, jeśli chodzi o plany poszczególnych polityków? Nasi rozmówcy z okolic Platformy Obywatelskiej zauważają, że jedyną osobą, która w tym momencie oficjalnie deklaruje, że nie wystartuje ponownie z całej delegacji jest niezwykle ceniony europoseł ze Śląska, Jan Olbrycht, który swoją decyzję ogłosił publicznie już pod koniec ubiegłego roku.