Europejska Partia Ludowa (EPP) ma problem. Za czasów Angeli Merkel rodzina polityczna zrzeszająca w zgromadzeniu w Strasburgu ugrupowania chrześcijańskiej demokracji rozdawała karty w zjednoczonej Europie: mianowanie w grudniu 2019 r. przez przywódców UE na czele Komisji Europejskiej wywodzącej się z CDU Ursuli von der Leyen jest tego najlepszy dowodem.
Jednak dziś w żadnym z dużych krajów Wspólnoty nie ma chadeckiego rządu. W tabeli państw członkowskich trzeba zjechać aż do Rumunii, aby znaleźć premiera reprezentującego barwy tego ugrupowania.
Czytaj więcej
Europoseł niemieckiej CDU Manfred Weber zastąpił Donalda Tuska na stanowisku szefa Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w Parlamencie Europejskim.
Warunki Webera
To stawia przed Weberem, który przejął rok temu po Donaldzie Tusku stery EPP, egzystencjalne pytanie: czy zrezygnować z części wartości politycznych, jakich tradycyjnie bronili chadecy, i związać się z ugrupowaniami skrajnej prawicy zrzeszonymi w klubach Tożsamość i Demokracja (ID) i Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR), aby wrócić do władzy, czy też trzymać się pryncypiów, pozostając coraz bardziej na marginesie życia politycznego.
– W przeszłości trzy wielkie rodziny polityczne, chadecy, socjaliści i liberałowie, miały tak duże wpływy, że wspólnie decydowały niemal o wszystkim w Brukseli. Dziś to już nie jest takie łatwe – zwraca uwagę „Rz” główny rzecznik Parlamentu Europejskiego Jaume Duch Guillot.