7 listopada 2022 r. Marek Falenta, biznesmen skazany za tzw. aferę taśmową, czyli nielegalne podsłuchiwanie i rejestrowanie prywatnych rozmów polityków i osób z kręgu władzy w warszawskich restauracjach, zawiadomił warszawską prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska. Powodem zawiadomienia było skierowanie kontroli do spółki Składy Węgla z Bydgoszczy. Spółka Falenty handlowała w latach 2010–2014 węglem z Rosji i Kazachstanu – i była największym importerem tego węgla do Polski.
Falenta w złożonym zawiadomieniu napisał, że: „Prezes Rady Ministrów przekraczając swoje uprawnienia przeprowadził nieuzasadnioną, nie mającą podstawy prawnej ingerencję w podmiot prawa prywatnego”. Zdaniem biznesmena ówczesny premier doprowadził w efekcie do zatrzymania osób związanych z tą firmą, „w celu zablokowania możliwości prowadzenia nią działalności gospodarczej w zakresie importu węgla z Federacji Rosyjskiej”, a więc - jak przekonuje biznesmen „działał na szkodę prywatnego interesu tego podmiotu”.
Czytaj więcej
Wypowiedź Donalda Tuska z konferencji o zleceniu kontroli węglowego biznesu stała się podstawą wszczęcia śledztwa. W zawiadomieniu nie ma nowych faktów.
Pod koniec kwietnia prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa w tej sprawie po pięciu miesiącach od złożenia doniesienia. Śledczy poinformowali jednocześnie, że nie planują przesłuchania Donalda Tuska w tej sprawie.
Jak pisaliśmy w "Rzeczpospolitej" zarzut Falenty jest o tyle chybiony, że gdy Tusk zlecił kontrolę w spółce w jej sprawie trwało już od dwóch lat śledztwo w związku z doniesieniami oszukanych przez Falentę klientów.