Im bardziej rezonuje w mediach kampania wyborcza, tym większą wagę świat polityki przykłada do sondaży. W ostatnich dniach głównym tematem dyskusji i sporów stał się sondaż obywatelski promowany przez „Gazetę Wyborczą” i polityków Koalicji Obywatelskiej. Wynika z niego, że wyłącznie jedna lista opozycji może dać jej przewagę nad PiS i wyeliminować widmo trzeciej kadencji Jarosława Kaczyńskiego u steru.
Wiele wątpliwości wzbudziła jednak metodologia badania i zaproponowane respondentom do wyboru warianty startu partii opozycyjnych. Najbardziej zaskakujący był brak wariantu, który od kilku tygodni jest najbardziej prawdopodobny, czyli trzech list opozycji: KO, Lewica oraz razem PSL i Polska 2050. O taki właśnie układ, oprócz klasycznej sytuacji, w której „każdy idzie osobno”, zapytaliśmy badanych.
Wariant samodzielnego startu każdej z partii przynosi niewielkie zmiany w porównaniu z lutym. Wszyscy zaliczają spadki oprócz Konfederacji, która wyraźnie zyskuje. PiS spada leciutko – z 34,7 na 34,3 proc., PO traci wyraźniej – z 28,6 do 26,4 proc., Lewica ma mniejsze poparcie o niespełna 1 pkt proc. – z 9 na 8,2 proc., PSL traci 0,2 pkt proc., a PL2050 – 0,3 (z 8,2 na 7,9 proc.). Konfederacja zyskuje za to 3 pkt i może liczyć na poparcie 9 proc. badanych.
Według wyliczenia prof. Jarosława Flisa z UJ w tym wariancie opozycja otrzymuje o trzy mandaty mniej niż Zjednoczona Prawica wspólnie z Konfederacją: PiS – 196, Konfederacja – 36, a KO – 146, Lewica – 33, PL2050 – 30, PSL – 18. To zmiana w stosunku do tendencji z poprzednich sondaży, w których osobny start dawał jednak przewagę partiom opozycyjnym, choć nieznaczną. Skąd ta zmiana? – Konfederacja schowała kontrowersyjnych polityków – Brauna i Korwin-Mikkego, co na pewno poprawiło jej wizerunek – uważa prof. Flis. – Ale widać też, i nie jest to kwestia jednego sondażu, tylko tendencji, że im bardziej PO odchodzi od zasad liberalnej wolności na rzecz regulacji i rozwiązań socjalnych, tym bardziej zyskuje Konfederacja, jako ugrupowanie fundamentalnie wolnościowe, skupiając tych, którzy nie chcą, by ktokolwiek im narzucał rozwiązania ekologiczne czy ekonomiczne. Wzrost notowań Konfederacji wynikałby więc ze spadku notowań PO i odejścia tej partii od ultraliberalnego twardego elektoratu.