– Wszyscy mówią, że Babiš nie ma już szans, ale trzeba być ostrożnym. Może w niektórych regionach udało mu się pozyskać sympatyków, choć badania pokazują, że nie miał skąd brać nowych wyborców. Jego głównym pomysłem było zniechęcenie do głosowania zwolenników kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze, zwłaszcza Danuše Nerudovej [zajęła trzecie miejsce – red.]. Ale jej sztab pracował intensywnie na rzecz generała Pavla – mówi „Rzeczpospolitej” Martin Ehl, główny analityk dziennika „Hospodářské noviny”.
Dwa tygodnie temu Pavel, wspierany oficjalnie przez prawie cały obóz rządzący, zdobył 35,4 proc. głosów, a Babiš, lider opozycji, tylko o 0,4 punktu procentowego mniej. Jednak żaden z pozostałych sześciu kandydatów nie poparł potem byłego premiera, nawet przedstawiciel skrajnej prawicy, który zapowiedział, że teraz odda pusty głos. Babiša za swojego kandydata uznali jedynie komuniści, którzy nie odgrywają już dużej roli, od 2021 roku nie zasiadają w parlamencie.
Od wtorku nie można już podawać wyników nowych sondaży. W ostatnich generał Pavel miał bardzo dużą przewagę (15 do 17,8 pkt proc.). Żadne badanie nie uwzględniło nastrojów po wypowiedzi Babiša w czasie niedzielnej debaty telewizyjnej, która wywołała reakcje za granicą. Stwierdził, że nie wysłałby czeskich żołnierzy na pomoc państwom bałtyckim czy Polsce, gdyby zaatakowała je Rosja.
Czytaj więcej
Emerytowany generał Petr Pavel, faworyt czeskich wyborów prezydenckich (w II turze zmierzy się w nich z byłym premierem, Andrejem Babiszem), zadeklarował na Twitterze - we wpisie w języku polskim - że "jeśli zostanie prezydentem w drugą podróż uda się z wizytą do Polski".
Patrik Eichler, dziennikarz czasopisma „Listy” i szef think tanku Akademia Demokratyczna Masaryka, uważa, że Babiš nie chciał podważyć zobowiązań wobec sojuszników z NATO. Ale przyciskany przez dziennikarza powiedział, że jest w każdym wypadku przeciw wysyłaniu „czeskich dzieci” na wojnę. – Chciał, jak wcześniej, mówić, że jest za pokojem, że w razie czego dogada się z Macronem czy Erdoganem, dojdzie do negocjacji pokojowych i nie będzie trzeba wysyłać żołnierzy – mówi Eichler i dodaje, że w kampanii właściwie nie ma tematu Rosji. Gra się toczy o to, czy Babiš nadaje się na głowę państwa, czy wie, jak postąpić w czasie, gdy trwa wojna, no i czy można mu ufać, bo często zmienia zdanie np. na temat swoich dawnych związków z czechosłowacką służbą bezpieczeństwa.