Rada Europejska jednomyślnie poparła przyznanie statusu kandydata Ukrainie i Mołdawii oraz otwarcie perspektywy europejskiej dla Gruzji. Wspólnota po latach starań zaspokoiła aspiracje Kijowa.
– To jedyny kraj, w którym strzelano do ludzi, dlatego że owinęli się europejską flagą – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Z faktu historycznego otwarcia na Wschód skorzystały też Mołdawia i Gruzja, przy czym ta druga przed przyznaniem statusu kandydata musi jeszcze przeprowadzić wskazane przez Brukselę reformy. Decyzja UE zapadła w rekordowym tempie czterech miesięcy od złożenia wniosku przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Potrzebny nawet bilion
Ukraina musi najpierw przeprowadzić reformy wskazujące, że walczy z korupcją i buduje praworządność. To parlament i prezydent mogą zrobić nawet w czasie wojny. Potem rozpoczną się negocjacje akcesyjne, czyli prace nad dostosowaniem Ukrainy do standardów UE.
Czytaj więcej
Ukraina i Mołdawia już oficjalnie kandydatami do Unii Europejskiej. Albania każe im uzbroić się w cierpliwość.
– Nikomu nie udało się to w mniej niż pięć lat. To będzie długi proces, ale jednocześnie silna kotwica dla Ukrainy i jej powojennej odbudowy – mówi „Rzeczpospolitej” Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący KE. Bo o odbudowie już teraz poważnie się w Brukseli dyskutuje. Komisja nie mówi na razie o kwotach ani konkretnych instrumentach finansowych, ale np. prezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego Werner Hoyer ocenia, że odbudowa może kosztować bilion euro.