Jednym z najważniejszych wątków wizyty prezydenta USA Joe Bidena, który rezonuje w polskiej polityce, jest stwierdzenie o tym, że trzeba szykować się na bardzo długie starcie z Rosją Putina.
A to może też oznaczać na dłuższą metę pewne polityczne przetasowanie w polskiej polityce, chociaż nie zmianę systemową, lecz bardziej opartą na aktualnych personaliach i podziale ról. Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy jeszcze przed wizytą Joe Bidena i jego przemówieniem wyznaczającym kierunki dalszego cywilizacyjnego starcia, podkreślali, że od 2015 r. polityczny podział ról w szeroko pojętym obozie władzy jest i był taki, że to Kancelaria Prezydenta odpowiada za relacje transatlantyckie. A ze względu na rolę tych relacji w starciu z Rosją, przez to zmienia się i rola prezydenta Andrzeja Dudy oraz jego decyzji czy retoryki. Widać to było np. w rozmowie prezydenta Dudy na antenie TVN 24 tuż po zakończeniu wizyty Bidena. Prezydent np. krytycznie odniósł się do postawy rządu Viktora Orbána. – W tym momencie, wobec agresji rosyjskiej na Ukrainę, śmierci tysięcy ludzi w Ukrainie, cywilów, trudno mi tę postawę zrozumieć – mówił prezydent. I dodał, że obecna postawa będzie dla Węgier bardzo kosztowna.
Wizyta prezydenta USA i komentarze po niej zdominowały ostatnie dni w krajowej polityce
Politycy, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę na różne aspekty wizyty. Również w kontekście tego, czego w ostatnich dniach nie było. – Ani na szczycie NATO w czwartek, ani w czasie wizyty nie padły nowe konkrety dotyczące wschodniej flanki sojuszu i jej wzmocnienia. Tego domagaliśmy się jako Platforma. Widać, że prezydent Biden uważa podjęte do tej pory kroki za wystarczające, jak wysłanie 5 tys. żołnierzy czy baterii Patriot – mówi nam Tomasz Siemoniak, wiceszef PO i były szef MON. – Nie było lepszego czasu, jak ta wizyta, na decyzje dotyczące zwiększenia liczebności wojsk USA. Biden nakreślił perspektywę długiego konfliktu, wręcz jak zimna wojna. To oznacza możliwość podjęcia takich decyzji w przyszłości. W przeszłości prezydent Duda wyraziście formułował oczekiwania, jak Fort Trump. Teraz tego nie było ze strony prezydenta Dudy. Pytanie dlaczego – mówi nam Siemoniak. – Trudno też nie odnieść wrażenia, że Amerykanie postawili na prezydenta Dudę, być może dlatego, że nie jest zależny już od swojego obozu politycznego. Dlatego też prezydent dostał ogromną przestrzeń do działania – dodaje Siemoniak.
O długofalowe znaczenie wizyty dla Polski i całego Zachodu pytamy Pawła Zalewskiego z Polski 2050. – Pierwsza kwestia ważna dla Zachodu to określenie celu, czyli obalenie putinizmu. Biały Dom wypowiedź prezydenta Bidena później złagodził, ale słowa padły. I moim zdaniem szczere. To moim zdaniem bardzo istotne. Są bowiem kraje, jak Niemcy czy Francja, które chciałyby wrócić do „business as usual” z Rosją po jakiegoś rodzaju zawieszeniu broni. Fundamentalnie ważne było też to, że USA określiły, dlaczego Ukraina oraz w tym kontekście Polska są tak istotne dla Zachodu – mówi nam Zalewski. – Polska jest krajem przyfrontowym. Jest bezpośrednim zapleczem w prowadzeniu polityki, której celem jest obalenie putinizmu. Także wsparcie humanitarne dla uchodźców daje nam silny tytuł do zabierania głosu w wielu sprawach międzynarodowych. Jednak warunkiem wykorzystania tej szansy jest ściślejsza integracja z Zachodem, również pod względem jego wartości – dodaje nasz rozmówca.