Prowadzący wiec cały czas nawiązywali do wojny, którą Rosja prowadzi na Ukrainie, nie nazywając jej jednak wojną. Twierdzili, że rosyjskie wojsko walczy z "nazizmem" na Ukrainie. Głos zabrał m.in. ojciec dowódcy polowego Donieckiego Republiki Ludowej Władimira Żogy, który poległ pod Wołnowachą i otrzymał tytuł Bohatera Rosji.
Aktor Dmitrij Piewcow powiedział, że wierzy, iż Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie wkrótce stworzą jeden wielonarodowy naród. Aktor Władimir Maszkow przeczytał wiersz Fiodora Tiutczewa krytykujący Zachód. Oleg Gazmanow zaśpiewał piosenkę ze słowami: "Ukraina i Krym, Białoruś i Mołdawia to mój kraj".
Czytaj więcej
Władze Rosji informują, że ponad 200 tys. osób przybyło na Stadion Łużniki w Moskwie na prokremlowski wiec poparcia dla wojny na Ukrainie. Do stolicy przywożono z tej okazji studentów i pracowników państwowych firm.
Głos zabrali również mer Moskwy Siergiej Sobianin, redaktor naczelna RT Margarita Simonyan (poprosiła "Matkę Rosję" o ukaranie tych, którzy "bombardują Mariupol" - a Mariupol jest szturmowany przez wojska rosyjskie i oddziały separatystów) oraz rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Wiec zorganizowano m.in. z okazji ósmej rocznicy przyłączenia Krymu do Rosji. W 2014 roku Rosjanie dokonali nieuznanej przez społeczność międzynarodową aneksji Krymu. W tym samym roku na wschodzie Ukrainy rozpoczął się konflikt między prorosyjskimi separatystami, wspieranymi nieoficjalnie przez Moskwę a ukraińską armią.