"Rzeczpospolita" ujawniła w lipcu jako pierwsza, że Kukiz’15 i KORWiN negocjują wspólny start w wyborach samorządowych. Pisaliśmy wówczas, że porozumienie miałoby być szersze, a jednym z punktów rozmów było powierzenie funkcji wiceprezesa partii Janusza Korwin-Mikkego posłowi klubu Pawła Kukiza.
Wiemy, że rozmowy dotyczyły rzecznika Kukiz’15 Jakuba Kuleszy, co potwierdziły nam obie strony negocjacji, a zielone światło takiemu ruchowi dał nawet Paweł Kukiz. Gdyby doszło do porozumienia, poseł Kulesza zostałby przedstawiony jako członek partii KORWiN już 8 sierpnia podczas konferencji prasowej.
Dlaczego nie wypracowano konsensusu? - W największym skrócie nie doszło do tego, ponieważ zapowiedziałem, że na najbliższym kongresie złożę uchwałę, według której naszymi członkami mogą być tylko osoby, które należą do klubów i kół, w których pojawi się nazwa naszej partii – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” wiceprezes KORWiN-a Przemysław Wipler.
Wipler mówi, że chciał uniknąć postrzegania jego formacji jako przybudówki do ruchu Kukiza, jak można postrzegać Kongres Nowej Prawicy, Unię Polityki Realnej czy - przed rozłamem - Ruch Narodowy, których działacze są, lub byli w klubie poselskim Kukiz’15. Gdyby Kulesza zdecydował się opuścić ruch, to byłby witany z otwartymi rękami.
Warunki posła Kuleszy
Ale to nie wszystko. Dużym echem w środowisku KORWiN odbiło się podniesienie progu odmówienia absolutorium zarządowi do 75 proc., choć na krótko. Pierwotnie tyle głosów musieli uzbierać członkowie partii, którzy nie chcieli dać kredytu zaufania wybranemu odgórnie prezydium partii na najbliższych pięć lat. Ostatecznie doszło do zmiany i obecnie próg wynosi 50 proc.