Parytet kobiet w niemieckiej polityce znajdzie spektakularny wyraz w wyborze kandydatki na stanowisko drugiej osoby w państwie, czyli przewodniczącej Bundestagu. Będzie trzecią kobietą kierującą parlamentem w historii RFN. Stanowisko obejmie 53-letnia Bärbel Bas z lewego skrzydła SPD, co dało nowy impuls medialnej debacie o umacnianiu się lewicy w partii przyszłego kanclerza Olafa Scholza.
Bas otrzymała właśnie nominację własnej partii. Wybór będzie formalnością. Dla socjaldemokratycznej SPD nie była to łatwa decyzja i początkowo zanosiło się na to, że szefem Bundestagu może zostać dotychczasowy szef frakcji SPD Rolf Mützenich. Oznaczałoby to jednak, że trzy najważniejsze urzędy w RFN, czyli prezydenta, szefa Bundestagu oraz kanclerza, sprawować będą mężczyźni. Wywodzący się w dodatku z jednego ugrupowania politycznego.
Problem po erze Merkel
Przeciwko temu wystąpiła grupa posłanek SPD, argumentując, że w przypadku wyboru Mützenicha na przewodniczącego Bundestagu trzeba będzie zastanowić się poważnie nad powierzeniem kobiecie stanowiska prezydenta RFN. Wyboru głowy państwa dokonuje Zgromadzenie Federalne, na którego skład wpływ ma szef rządu, i dlatego bunt posłanek SPD mógł wywołać napięcia na szczytach władzy. Tym bardziej, że prezydent Frank-Walter Steinmeier, którego kadencja upływa z początkiem przyszłego roku, sygnalizował od dawna, że jest zainteresowany drugą.
Czytaj więcej
Następcą Angeli Merkel niemal na pewno będzie socjaldemokrata Olaf Scholz.
– Gdyby przewodniczącą Bundestagu nie została posłanka SPD, Zieloni zgłosiliby zapewne pretensje do powierzenia swej kandydatce fotela prezydenta – mówi „Rzeczpospolitej" berliński obserwator sceny politycznej.