Wszystko wskazuje na to, że to co Orbanowi jeszcze się udało, drugi raz w sprawie Polski nie przejdzie.
Polski rząd przegrał sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Sąd uznał, że manipulowanie wiekiem emerytalnym sędziów jest naruszeniem ich niezawisłości. Po raz pierwszy instytucja unijna skutecznie postawiła tamę autorytarnym zapędom Prawa i Sprawiedliwości. Wyrok jest szeroko komentowany przez prawników. Według nich stanowi bardzo ważny precedens dający Komisji Europejskiej narzędzia do prowadzenia skutecznej polityki ochrony demokracji w krajach członkowskich między innymi uzależniając wypłatę funduszy unijnych od przestrzegania europejskich reguł praworządności.
To dotkliwa porażka władzy, ale opozycja nie ogłasza zwycięstwa. A przecież obrona praworządności była jej najważniejszym, podstawowym hasłem. W jej imię organizowano wielotysięczne demonstracje. Wzywano do protestów, aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa i gdy po paru latach bojów przychodzi pierwsze zwycięstwo totalna opozycja totalnie milczy w tej sprawie.
Dlaczego? Dlatego, że Platforma Obywatelska uległa szantażowi moralnemu swoich przeciwników. Opozycyjni działacze przejęli język władzy utożsamiający interesy rządu z Polską – „to nie rząd przegrał przez TSUE, to Polska przegrała”. W ten sposób każdy gest w tej sprawie staje się zdradą. Platforma pozbawiona języka, ze złamanym moralnym kręgosłupem może się tylko biernie przyglądać temu, jak instytucje unijne próbują okiełznać dyktatorskie zapędy Kaczyńskiego. Absurd sytuacji polega na tym, że nie chroni to jej od zarzutów zdrady powtarzanych jak mantra przez polityków PiS. Polityka koniunkturalizmu i wycofania przynosi Platformie same straty. Z jednej strony zrażając zwolenników: gdzie sprawczość? gdzie zdecydowanie? gdzie wartości? Z drugiej odstręcza przeciwników: zdrajcy, donosiciele do Brukseli, Targowica. Niemi nie mają racji a PiS doskonale zamknął przeciwnikom usta.
Nie pierwszy raz.
W lutym posłowie Platformy Obywatelskiej doprowadzili do odrzucenia raportu o stanie praworządności w Polsce. Dlaczego nie bronili podstawowych wartości, które sami głoszą? To nie ich wojna? Na posiedzeniu Komisji Wolności Parlamentu Europejskiego wszyscy europosłowie PO wstrzymali się od głosu, doprowadzając tym samym do odrzucenia wniosku dotyczącego przygotowania przez PE raportu o stanie polskiej praworządności. Fakt, że dzieje się to po raz drugi wskazuje, że polityka uników jest świadomą strategią. W głosowaniu w listopadzie 2017 za wszczęciem procedury przeciw rządowi Prawa i Sprawiedliwości z artykułu nr. 7 Traktatu Unii Europejskiej głosowało jedynie 6 z 19 parlamentarzystów PO. Pomimo wezwań, Platforma do dzisiaj nie zabrała w tej sprawie stanowiska. Jedyną reakcją była groźba kar zapowiedziana przez Grzegorza Schetynę wobec niepokornych posłów, którzy wyłamali się z dyscypliny. Groźba jak widać skuteczna. Następnym razem „za” nie głosował już nikt.