Od kilku dni nie milkną spekulacje wokół tego, czy zatrzymany w niedzielę dziennikarz i bloger Raman Pratasiewicz otrzymał w Polsce azyl. Białorusin przyjechał tu w grudniu 2019 r.
O tym, że go ma, powiedział wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Dwa dni później dla Konkret24 przyznał jednak, że Pratasiewicz „azyl dostał na Litwie, a Polska udziela mu takiego azylu jako członek Unii Europejskiej, jako państwo sojusznicze".
Czytaj także:
Kim jest Raman Pratasiewicz? Na celowniku służb od 10 lat
Portal Oko.press we wtorek przytoczył jednak relację współpracowniczki i byłej partnerki Pratasiewicza, Katarzyny Jerozolimskiej. Według niej dziennikarz przyjechał do Polski jesienią 2019 roku po tym, jak zatrzymano twórcę kanału Nexta Władimira Czudziencowa. „Zrozumiał, że sam jest zagrożony, wiedział, że jest śledzony. Przyjechał do Warszawy i poprosił o azyl. W tamtym czasie już pracował dla Nexty. Rozumiał, że może mieć problemy, dlatego razem ze Sciepanem Puciłą, innym redaktorem Nexty, złożyli w Warszawie dokumenty wymagane od osób ubiegających się o azyl" – mówiła w OKO.Press. Puciła otrzymał ochronę międzynarodową, ale Pratasiewicz nie.