Od 1 lipca można korzystać z programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Budzi duże zainteresowanie, jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 10 lipca, w pierwszym roboczym tygodniu wpłynęło do banków 3 tys. wniosków. A czytelnicy pytają już, czy od rządowych dopłat do kredytów trzeba zapłacić PIT. Odpowiedź brzmi: nie trzeba.
Przypomnijmy, że 2-proc. kredyt to oferta dla osób do 45. roku życia, które nie mają i nie miały mieszkania lub domu. Wyjątek to np. połowa nieruchomości otrzymanej w spadku, w której nie mieszkają. Single mogą się ubiegać maksymalnie o 500 tys. zł. Małżonkowie o 600 tys. zł (kryterium wieku musi spełniać jeden z nich). Pieniądze trzeba wydać na zakup własnego lokum (na rynku pierwotnym bądź wtórnym).
Bezpieczny kredyt 2 proc.: mniejsze raty w banku
Przez dziesięć lat do rat kredytowych dopłacać będzie państwo. W przykładzie podanym przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii małżeństwo z jednym dzieckiem, które wzięło 550 tys. zł kredytu (na 30 lat, oprocentowanie 8,46), na pierwszej dopłacie skorzysta 2,6 tys. zł (potem wysokość rat i dopłat będzie się zmieniać).
Czy ta korzyść jest opodatkowana? Nie. – W przepisach wprowadzających 2-proc. kredyt znajdziemy też podatkową ulgę. Otóż zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 156a ustawy o PIT (obowiązującym od 1 lipca br.) zwolnione z podatku są dopłaty do rat takiego kredytu – tłumaczy dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl.
– Gdyby nie to zwolnienie, fiskus mógłby uznać, że otrzymane od państwa wsparcie jest przychodem z tzw. innych źródeł. Tym bardziej że w art. 20 ust. 1 ustawy o PIT, który takie przychody opisuje, są wymienione właśnie m.in. dopłaty. Choć trzeba przyznać, iż w ostatnich latach skarbówka przyjmuje, że jeśli jakieś świadczenie przysługuje całej grupie osób spełniających określone kryteria, to jest neutralne podatkowo. Beneficjent nie uzyskuje bowiem przychodu rozumianego jako indywidualna korzyść majątkowa – wskazuje Piotr Sekulski.