Podstawowym zadaniem urzędników skarbówki jest dbanie, żeby do budżetu państwa czy samorządu trafiały należne daniny. Nie oznacza to jednak, że nie ma znaczenia, kto je zapłaci, a fiskus np. przy ustalaniu, kto jest właścicielem gruntu, może iść na skróty. Taki morał płynie z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.
Małżeńskie rachunki...
Sprawa dotyczyła podatków lokalnych. A spór zaczął się, gdy wójt ustalił małżonkom wysokość łącznego zobowiązania za 2022 r., tj. podatku od nieruchomości, leśnego i rolnego.
Podatnicy odwołali się od jego decyzji. Zwłaszcza mąż podnosił, że nie jest już współwłaścicielem gruntu, od którego samorządowy fiskus domaga się podatku. Nic to jednak nie dało. Samorządowe kolegium odwoławcze (SKO) nie miało bowiem wątpliwości, że małżonkowie są współwłaścicielami działki na zasadzie wspólności ustawowej małżeńskiej. Wynika to niezbicie z zapisów księgi wieczystej i z ewidencji gruntów.
SKO tłumaczyło, że urzędnicy muszą trzymać się tego, co wynika z dokumentów. A podatnicy nie przedstawili żadnego dowodu, że ustrój wspólności majątkowej małżeńskiej, powstający z chwilą ślubu, został umownie albo sądownie zniesiony.