Zła wiadomość dla rodziców i opiekunów, którzy nie pilnują spraw swoich pociech. Gdy spóźnią się z terminowym zgłoszeniem nabycia majątku od najbliższego krewnego w spadku czy darowiźnie, dziecko żegna się z ulgą podatkową. Tak wynika z najnowszego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Skłóceni rodzice
Sprawa dotyczyła ulgi dla zerowej grupy w podatku od spadków i darowizn. To pełne nielimitowane zwolnienie dla przepływu majątku w kręgu najbliższej rodziny. W tym przypadku chodziło o spadek, m.in. nieruchomości, jaki po ojcu przypadał małoletniemu chłopcu. Schody zaczęły się, gdy fiskus odmówił mu pełnego zwolnienia z podatku spadkowego. Uznał bowiem, że matka dziecka nie dopełniła jednej z najistotniejszych formalności dla preferencji, tj. nabycie majątku w imieniu syna złożyła po upływie sześciomiesięcznego terminu.
Czytaj więcej
Od najbliższej rodziny możemy dostać 10 434 zł bez żadnych formalności. Fiskusowi nic do tego.
– Matka powołała się na brak wiedzy o składnikach majątku zmarłego, z którym pozostawała w konflikcie. Uważała, że w sprawie syna ma zastosowanie ustawowa furtka. Chodzi o sytuacje, gdy ktoś dowiedział się o nabyciu po upływie terminu. Wówczas zachowuje prawo do ulgi, jeśli zgłosi je nie później niż w ciągu sześciu miesięcy, od kiedy się dowiedział i fakt ten uprawdopodobni.
Gdy spór po raz pierwszy trafił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, wygrał go fiskus. Sąd uznał, że skarżący, działając przez matkę, wiedział o nabyciu, bo ta złożyła wniosek i uczestniczyła w posiedzeniach o stwierdzenie nabycia spadku. NSA skasował to orzeczenie, a związany nim WSA zwrócił sprawę fiskusowi i nakazał wnikliwe prześledzenie momentu uzyskania wiedzy o składnikach majątku. Urzędnicy, kierując się wytycznymi, jeszcze raz przyjrzeli się sprawie, ale zdania nie zmienili. Wskazali, że ujawnienie składników majątku chłopca nastąpiło przed upływem podstawowego sześciomiesięcznego terminu. Matka więc się spóźniła i chłopcu zostało wyliczone 15 tys. zł podatku jak dla osób z I grupy.