Wyjątkowo bezczelnie w macedońską politykę angażuje się Rosja. W czasie protestów społecznych, które obaliły Gruewskiego, otwarcie wspierała skompromitowanego przywódcę, a Bułgarię i Albanię oskarżyła o chęć rozbioru kraju. W zeszłym roku przeciek z macedońskich służb specjalnych ujawnił, że rosyjscy szpiedzy od ponad dekady aktywnie podsycają napięcia etniczne i sieją antyzachodnią propagandę. Według jednego z dokumentów Rosja chce stworzyć „pas krajów militarnie neutralnych", który składałby się z Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Macedonii i Serbii.
Z kolei w chińskiej, pragmatycznej strategii Macedonia odgrywa rolę łącznika między Grecją, gdzie w ciągu dekady Państwo Środka zainwestowało blisko 9 miliardów dolarów w strategiczne branże oraz wykupiło największy port w Pireusie, a Serbią, która jest głównym partnerem handlowym Pekinu na Bałkanach. W Macedonii Chińczycy angażują się zatem przede wszystkim w infrastrukturę drogową i kolejową, aby stworzyć sprawny szlak komunikacyjny między Atenami a Belgradem.
Bałkany nigdy nie przestały być polem rywalizacji Zachodu ze Wschodem albo, jak dosadniej ujął to kilka lat temu ówczesny sekretarz stanu USA John Kerry, nadal znajdują się „na linii ognia". Dla małej Macedonii Unia i NATO to obietnica skoku gospodarczego i parasol bezpieczeństwa. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego Skopje ciągnie na Zachód. – To projekt spajający społeczeństwo – mówi Pendarovski. – Poparcie dla integracji łączy całą populację Macedonii.
Na 2 miliony mieszkańców prawie dwie trzecie to prawosławni Macedończycy. Reszta to muzułmanie, przede wszystkim Albańczycy (72 procent), a także Turcy (11 procent) i Romowie (8 procent). Z perspektywy licznych piekarni z burkami albo uroczej kawiarni Ohrid, która znajduje się w sercu Starego Bazaru i gdzie można spotkać przedstawicieli różnych nacji i religii, współistnienie kultur wygląda modelowo, ale wystarczy ruszyć się ze Skopje, żeby zobaczyć, że wcale nie jest tak różowo. 17 lat w temu w wysuniętym na północ Tetowie toczył się regularny konflikt zbrojny między wojskami Macedonii a separatystami albańskimi. Od tego czasu partie albańskie wchodziły w skład koalicji rządzących krajem, znacznie poszerzono prawa mniejszości – a jednak między oboma stronami nadal daje się wyczuć napięcia, które chętnie podsycają nacjonaliści. Pendarovski twierdzi, że muzułmanie, paradoksalnie, działają stabilizująco. – Albania jest członkiem NATO i jej mniejszość przynajmniej nigdy nie zgodzi się na zbliżenie z Rosją ani tym bardziej żaden pas krajów neutralnych.
***
Wspomnienie, które najdłużej zostanie mi w głowie po wizycie w Skopje, wcale nie dotyczy rozbuchanej architektury, sporu o nazwę czy odbrązowionych dziejów, o których opowiadała przewodniczka w muzeum. Najdłużej będę pamiętał o bezpańskich psach. Snują się z dala od turystycznego centrum. Są ich dziesiątki.
Kiedy wspinałem się na wzgórze nieopodal fortu Kale, przyłączyły się do mnie trzy kundle. Na szczycie czekało z dziesięć kolejnych. Od razu rzuciły się na moich towarzyszy. Stałem w środku psiej bitwy, modląc się, żeby obie strony uznały mnie za pas neutralny i żebym nie musiał korzystać z macedońskiej służby zdrowia. Ale pomyślałem także, że jest w tym zabawna symbolika.
Jedno kulawe, poranione stado atakuje drugie. Jeśli to nie są Bałkany, to co nimi jest?
Dariusz Kałan jest korespondentem mediów anglojęzycznych i polskich z Europy Środkowej. Obecnie mieszka w Bratysławie
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95