Oficerowie planowali przekazać zdjęcia z Katynia Amerykanom?
Mamy poszlaki wskazujące, że jeden z dyplomatów amerykańskich przez pośredników dostał zdjęcia z Katynia od tej grupy. Przeciwnicy Hitlera dążyli do zakończenia wojny na froncie zachodnim i mieli naiwną nadzieję, że zdjęcia dotrą do Roosevelta, przekonają go o sowieckiej winie i skłonią do zerwania ze Stalinem.
Czy pośrednikiem mógł być szef Abwehry admirał Wilhelm Canaris, który potajemnie wspierał ruch oporu?
Nie jest to wykluczone. Nie znalazłem jednak na ten temat dokumentów, bowiem archiwa Abwehry zostały zniszczone podczas bombardowania Berlina. W relacji jednego z byłych oficerów wywiadu wynika, że Canaris spotkał się w czasie wojny z generałem Donovanem na terenie Hiszpanii, by zbadać szanse na rozejm na froncie zachodnim. Ale nie znam innego źródła, które może to potwierdzić, a w archiwach hiszpańskich służb na ten temat też nic nie ma.
Czy świadectwo von Schlabrendorffa miało wpływ na to, że w czasie procesu norymberskiego nie obarczono Niemców tą zbrodnią, do czego przecież dążyli Sowieci?
Tak. Amerykanie zmienili w trakcie procesu swoje oficjalne stanowisko w sprawie Katynia. Wydaje mi się, że istotne znaczenie miało właśnie raport von Schlabrendorffa.
Dla Rosjan, cytując szefa NKWD Ławrienitja Berię, Katyń był „tylko błędem", dla nas to okrutna zbrodnia. To kolosalna różnica. Ich zdaniem rozbiory Polski to było gromadzenie ziem ruskich, zajęcie Kresów Rzeczypospolitej było wyzwoleniem Ukraińców i Białorusinów, powstanie warszawskie było zaś „nieodpowiedzialną awanturą rządu londyńskiego". Dzisiaj ta narracja ponownie wykorzystywana jest przez Rosję w budowaniu ich przekazu.
Mam przyjaciół w Moskwie, bywam u nich regularnie, to ludzie inteligentni, otwarci na model demokracji zachodniej, krytykujący Stalina, a jednak uważają, że w 1939 r. pakt Ribbentrop–Mołotow był potrzebny, bo Ukraińcy i Białorusini byli represjonowani przez „faszystowski polski reżim". Oni w to wierzą. Wydaje mi się, że tak myśli też Putin.
Czy wierzą także w to, że Polacy mieli udział w rozpoczęciu II wojny światowej.
To jest czysta manipulacja, celowe wyostrzanie przekazu, drażnienie, prowokowanie. Polityka ministra Becka nie była najmądrzejsza, ale on nie chciał wojny.
Podobne działania obserwowaliśmy przed agresją Rosji na Gruzję i przed zajęciem Krymu. Czy te prowokacje mają przygotować rosyjskie społeczeństwo na najgorszy scenariusz?
Nie wierzę, by Putin celował w kraj członkowski NATO. W Gruzji testował, jak daleko może się posunąć. Wojna prowadzona przez Rosję na Ukrainie i okupacja Krymu być może wynikała z jego przekonania, że wszyscy, którzy mówią po rosyjsku, powinni być obywatelami Federacji Rosyjskiej. To jest błędne przekonanie. Jego ludzie ciągle robią zamieszanie w innych krajach, destabilizują sytuację. W Hiszpanii obserwujemy, jak rosyjscy trolle i służby angażują się w konflikt w Katalonii. Moim zdaniem takie działania wynikają z tego, że Putinowi nie udała się modernizacja Rosji. Bo co ten kraj może zaoferować innym? Ropę i gaz, czołgi, samoloty wojskowe. Młode pokolenie ucieka z Rosji. Wydaje mi się, że Putin myśli tak: jeżeli nam się nie udaje, to dlaczego inni mają mieć dobrze?
Wracając do Katynia, czy nie wydaje się panu, że rozpuszczanie „mgły informacyjnej", prowokacje spowodują, że w dyskusji o tej zbrodni pojawi się nurt rewizjonistyczny i znowu jako sprawcy będą wskazywani Niemcy?
Są poszlaki, które na to wskazują. Kiedy Władimir Putin został prezydentem po raz drugi, dokumenty katyńskie zostały usunięte z oficjalnych stron internetowych archiwum państwowego. Wprawdzie oficjalnie nie może wycofać się z przekazu, że za zbrodnią stało NKWD, bo to publicznie powiedział przecież w czasie spotkania z Donaldem Tuskiem, ale może umniejszać tę zbrodnię. Gdy jakiś czas temu byłem w Moskwie, w największej księgarni w centrum znalazłem pięć książek o Katyniu w języku rosyjskim i w każdej prezentowano tezę, że sprawcami byli Niemcy. Główne przesłanie programów telewizyjnych na ten temat – można je obejrzeć na YouTubie – też jest takie.
W rosyjskich podręcznikach Katyń nie występuje, jest za to białoruski Chatyń, gdzie złożone są ofiary nazistów. Ta zbrodnia jest zacierana do dzisiaj?
Nie ma rewizji oficjalnego stanowiska, ale w debacie historyków, także w mediach państwowych dominuje przekaz, że to nie jest zbrodnia stalinowska. Przypomnę jednak, że patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl I, który wcześniej był metropolitą smoleńskim, zawsze popierał badania na temat Katynia, atakuje Stalina jako przestępcę i uważa, że trzeba się modlić, także za polskie ofiary. Pod tym względem stoi po stronie Polaków.
Nie mamy zatem do czynienia z naturalnym sporem o odmienne postrzeganie i interpretację historii, tylko z elementem wojny informacyjnej?
Widoczna jest tendencja do redukowania i stopniowego wymazywania zbrodni Stalina. Obserwuję relatywizowanie historii. W Rosji Stalin jest teraz przedstawiany jako pogromca faszystów, wyzwoliciel narodów europejskich i w moim przekonaniu większość Rosjan w to wierzy. Przeciętny Rosjanin nic nie wie o Katyniu czy o tym, że po wojnie krajom wschodniej Europy narzucony został system totalitarny oraz dochodziło w nich do zabójstw politycznych.
Moskwa stara się podkreślać, że jej celem jest odbudowa Wielkiej Rosji i że w przeszłości kreowała wydarzenia, które miały wpływ na historię świata – dzisiaj tak wspominana jest rocznica zakończenia wojny. Jednocześnie ciągle korzysta z metod dezinformacji, które przetestowała, zakłamując prawdę o Katyniu.
Moim zdaniem taki sposób działania Putina nie jest skuteczny. Nikt na świecie, oprócz rosyjskich rewizjonistów, nie kwestionuje tego, że za zbrodnią katyńską stało NKWD i państwo radzieckie. Większość osób interesujących się polityką na zachodzie Europy czy w USA jest przekonana, że Rosja, a nie jakaś milicja ludowa, prowadzi wojnę w Donbasie.
Zatem Rosja tę debatę przegrywa?
Tak. Bardziej bolesne dla Putina może być to, że efekt działań wojennych w Gruzji i na Ukrainie jest odwrotny od zamierzonego. Przed agresją na Gruzję Rosja miała dobre notowania w tym społeczeństwie, teraz Rosjanie są traktowani przez przeciętnego Gruzina jako wrogowie. Przed agresją na Ukrainie Rosja miała wpływ na politykę wewnętrzną w tym kraju, teraz nie ma o tym mowy. Rosja nie jest wzorem dla młodego pokolenia w tych krajach. Kraje islamskie dawnego Związku Radzieckiego wyemancypowały się od Rosji, w debacie wewnętrznej pojawia się przekaz, że przez wieki ich mieszkańcy byli traktowani przez Rosjan jako ludzie drugiej kategorii. Dość wspomnieć, że Kazachstan trzy lata temu wprowadził alfabet łaciński i zrezygnował z cyrylicy. To był poważny cios dla idei Wielkiej Rosji.
Thomas Urban, pisarz, publicysta, były korespondent niemieckiej gazety „Süddeutsche Zeitung" w Madrycie, autor m.in. książki „Katyń. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw" (polskie wydanie: Wydawnictwo Bellona, 2019)