Droga duchowa, intelektualna i duszpasterska ks. Franciszka Blachnickiego, choć niewątpliwie głęboko zakorzeniona w polskich wyzwaniach, polskiej tradycji i polskiej szkole duchowości, była także odpowiedzią na wyzwania, jakie stawiał świat. I widać to w już cytowanych przeze mnie notatkach z początku lat 70. z dłuższej podróży po krajach zachodnich. „Kościołowi na Zachodzie zaszczepiono fałszywie irenizm – a wrogowie Kościoła walczą z nim systematycznie i perfidnie! Jeszcze jedno w tej sytuacji zrozumiałem: Kościół w Polsce znajduje się w wyjątkowo szczęśliwej sytuacji, ponieważ znajduje się w sytuacji napięcia wobec potęgi komunizmu, która liczy się z nim, traktując poważnie jako realną siłę", pisał ks. Blachnicki podczas podróży po Austrii i Niemczech Zachodnich we wrześniu 1971 roku.
Rok później w Londynie ze zgrozą zapisywał swoje proroctwo zagłady (mene, tekel, fares) kultury konsumpcyjnej Zachodu. Symptomami nadchodzącej zagłady miały być: rewolucja głodnych, zagrożenie uzależnieniami, dekadencja seksualna, aborcja, plaga samobójstw, widmo wojny nuklearnej, rozkład rodziny i plaga rozwodów czy wreszcie załamanie systemu wychowania młodzieży. U fundamentów zaś tych procesów leżały antropologiczne założenia „cywilizacji konsumpcjonizmu", czyli jednostronny nacisk na sukces ekonomiczny, rozumienie człowieka jako „kompleksu potrzeb i namiętności", a szczęścia – jako „ich zaspokajania"; uznanie posiadania dóbr za miarę szczęścia i realizacji; wykluczenie z perspektywy ludzkiej celu ostatecznego, pozadoczesnego czy wreszcie jednostronny nacisk na postęp w dziedzinie materialnej z pominięciem postępu w wymiarze duchowym.
Ta surowa ocena sytuacji w krajach zachodnich wcale nie oznacza, że ks. Blachnicki miał wyidealizowany obraz Polski i polskiej religijności. Ostro, i to w wielu kazaniach, gromił plagę alkoholizmu, wskazywał na rosnącą liczbę niepraktykujących i wreszcie wskazywał na wstrząsający dramat aborcji. „Wiemy, że nasz naród miały zniszczyć oświęcimskie krematoria. W pierwszej kolejności miał być zniszczony naród żydowski, Żydzi mieszkający w Polsce, potem Polacy. Dzisiaj już nie ma tych krematoriów. Zwiedzamy muzeum oświęcimskie, patrzymy z pewnym dreszczem, pewną grozą na pamiątki po więźniach, ale nie zdajemy sobie sprawy, że Oświęcim działa nadal, bez przerwy, nadal działają piece krematoryjne. Jeśli nawet według oficjalnych statystyk zabija się w Polsce rocznie ok. 800 tysięcy poczętych, nienarodzonych dzieci, tzn. że w Polsce zabija się rękami polskich matek, przy współudziale polskich ojców, lekarzy, pracowników służby zdrowia, tyle dzieci, ile osób w ciągu roku zabijano w obozie oświęcimskim, ile uśmiercano w krematoriach. Obóz zagłady, Oświęcim nadal działa", mówił ks. Franciszek w kazaniu poświęconym Księdze Nehemiasza w Krościenku 27 lipca 1980 roku. I dodawał, że aborcja i alkoholizm są największym zagrożeniem dla Polski i Polaków.
Skąd się biorą te zjawiska? Jaki jest ich wspólny mianownik? Co je łączy, przy świadomości wszystkich różnic? Odpowiedź jest prosta. Jest nią błędne rozumienie wolności człowieka. „Problemem centralnym pozostaje w końcu zawsze problem Człowieka. Brak właściwego obrazu człowieka i pojęcia jego wolności jest ostatecznie źródłem kryzysów społecznych, ekonomicznych, politycznych i kulturalnych", zauważał twórca ruchu oazowego. Aby się im przeciwstawić, konieczne jest więc ustawienie w centrum refleksji teologicznej i duszpasterskiej prawdziwie chrześcijańskiej koncepcji wolności, a chrześcijańską teologię trzeba kształtować jako... teologię wyzwolenia.
Wolność jest zależnością
Iskrą, która, jak się wydaje, uruchomiła proces umysłowy zmierzający do tworzenia takiej właśnie teologii przez ks. Blachnickiego, była wypowiedź św. Jana Pawła II podczas audiencji środowej 21 lutego 1979 roku, tuż po powrocie z przełomowej z wielu powodów pielgrzymki do Meksyku. Papież Polak w trakcie tej pielgrzymki po raz pierwszy zmierzył się z wyzwaniem teologii wyzwolenia, z błędnym pojmowaniem roli Chrystusa i wolności, jaką On przynosi. Wolność i wyzwolenie człowieka – mimo krytyki błędnego rozumienia – mają pozostawać jednak istotnym, fundamentalnym elementem teologii chrześcijańskiej. „Teologia wyzwolenia łączona jest (niekiedy wyłącznie) z Ameryką Łacińską, trzeba jednak przyznać rację jednemu z wielkich współczesnych teologów, Hansowi Ursowi von Balthasarowi, który słusznie domaga się teologii wyzwolenia w zakresie powszechnym. Tylko konteksty są różne, ale sama rzeczywistość wolności, do której Chrystus nas wyswobodził (Ga 5,1), jest powszechna. Zadaniem teologii jest odnaleźć jej znaczenie w różnych i konkretnych kontekstach historycznych i współczesnych", mówił św. Jan Paweł II tuż po powrocie z Meksyku. Te słowa stały się inspiracją przemyśleń, idei i planów stworzenia nowej krucjaty trzeźwościowej ks. Blachnickiego, co doprowadziło do próby stworzenia całościowej „polskiej teologii wyzwolenia". Kilkanaście dni później, 5 marca 1979 roku, ks. Blachnicki po raz pierwszy tak wyraźnie odniósł się do pojęcia teologii wyzwolenia, a także do problemu wyzwolenia z niewoli alkoholizmu. Już w tym tekście jednak, wyraźnie odnoszącym się do audiencji św. Jana Pawła II, widać zarys pierwotnej wersji teologii wolności i wyzwolenia, jaką sformułuje później założyciel oazy.